Francja sparaliżowana po wyborach i zmierza ku VI Republice. Kto będzie nowym premierem?

Miesiąc od wyborów parlamentarnych wciąż nie wiadomo, kto ma zostać nowym premierem. Drugi najważniejszy kraj Unii jest sparaliżowany.

Publikacja: 05.08.2024 04:30

Emmanuel Macron chce mianować nowego szefa rządu pod koniec sierpnia

Emmanuel Macron chce mianować nowego szefa rządu pod koniec sierpnia

Foto: Fabrice COFFRINI / AFP

Emmanuel Macron liczy na powtórkę „efektu 1998 roku”. Przed 26 laty mistrzostwo świata, jakie zdobyła francuska reprezentacja piłki nożnej, zjednoczyło kraj. Teraz podobny skutek miałaby przynieść zdaniem prezydenta olimpiada. Głęboka polaryzacja Francji przed wyborami poszłaby w ten sposób w zapomnienie. I faktycznie: przez wiele miesięcy poprzedzających rozpoczęcie igrzysk prognozowano, że republika nie stanie na wysokości tego zadania. – Okazało się, że hotele, restauracje, metro – wszystko świetnie zadziałało. Paryż pokazał się światu od najlepszej strony – uważa Sylvie Kauffmann, szefowa działu opinii „Le Monde”.

Choć część zagranicznych obserwatorów przyjęła z konsternacją spektakl otwarcia olimpiady, 86 proc. Francuzów powitało z uznaniem show przygotowane przez artystę Thomasa Jolly’ego. Entuzjazm nad Sekwaną jest tym większy, że kraj wspiął się na trzecie po USA i Chinach miejsce, gdy idzie o liczbę zdobytych medali (41). – Nie będę mianował nowego rządu, dopóki igrzyska się nie skończą, bo to wprowadzałoby niepotrzebny niepokój – powiedział Macron przed udaniem się na wypoczynek do prezydenckiej rezydencji nad Morzem Śródziemnym, Fort de Bréganҫon.

Czytaj więcej

Algieria odwołuje ambasadora z Francji. W tle spór z czasów kolonializmu

To oznacza, że nazwiska kandydata na premiera Francuzi nie poznają do końca sierpnia, kiedy zostaną zwieńczone igrzyska paraolimpijskie. Ale to dopiero początek, bo na razie bardzo trudno sobie wyobrazić polityka, który zebrałby większość 289 głosów w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym. Z nieopacznie rozpisanych przez Macrona przedterminowych wyborów parlament wyszedł głęboko podzielony. Składający się z czterech ugrupowań (radykalna Francja Niepokorna, umiarkowana Partia Socjalistyczna, Zieloni oraz Francuska Partia Komunistyczna) Nowy Front Ludowy (NFP) zebrał 182 posłów, koalicja centrowa Macrona 168, zaś Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen 143. Gaullistowscy Republikanie musieli się zadowolić 47 szablami. 

Emmanuel Macron liczy, że front lewicy się rozpadnie. Może się zawieść

Konstytucja wskazuje, że to prezydent mianuje nowego premiera. Nie precyzuje co prawda, czy ma on się wywodzić z partii, która zdobyła najwięcej głosów, jednak taki był zawsze uzus: socjalistyczny prezydent Franҫois Mitterrand desygnował choćby po przegranych wyborach w 1986 roku na szefa rządu gaullistę Jacques’a Chiraca, a i sam Macron w 2022 roku wskazał na to stanowisko Gabriela Attala z własnego ugrupowania, które, choć pozbawione większości, wygrało wówczas wybory parlamentarne. 

Francuskie media uważają jednak, że tym razem prezydent przeciąga sprawę, bo liczy, że egzotyczny sojusz, jakim jest NFP, się rozpadnie. Wedle tego scenariusz socjaliści mieliby dołączyć do liberałów Macrona i Republikanów, tworząc stabilną większość. Tu nie chodzi o nazwiska, ale zbudowanie koalicji, która będzie zdolna dalej reformować kraj – powiedział przed udaniem się na urlop przywódca kraju. 

Front Ludowy forsuje program gospodarczy, którego realizacja mogłaby być wręcz niebezpieczna dla finansów Francji

Jego wizja zdawała się początkowo możliwa do zrealizowania, kiedy ugrupowania składające się na NFP ostro się pokłóciły o to, kto ma być ich kandydatem na szefa egzekutywy. W końcu jednak pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej Olivier Faure zadzwonił do zaskoczonej, 37-letniej szefowej finansów w ratuszu Paryża Lucie Castets z wiadomością, że to właśnie ją zjednoczona lewica zaproponuje Macronowi na szefową rządu. 

Pałac Elizejski jak na razie nie wyraził zainteresowania taką ofertą. Jednym z powodów jest program gospodarczy, jaki forsuje Front Ludowy. Jego realizacja oznaczałaby nie tylko rozmontowanie reform gospodarczych przeprowadzonych od 2017 roku przez Macrona (na czele z przesunięciem wieku emerytalnego w zeszłym roku), ale mogłaby być wręcz niebezpieczna dla finansów państwa. Komisja Europejska właśnie otworzyła przeciwko Francji procedurę nadmiernego deficytu, bo kraj ma w tym roku dziurę w budżecie sięgającą 5 proc. PKB i dług wart 110 proc. PKB. Tymczasem w kraju, który już ma największe (w stosunku do dochodu narodowego) podatki w Unii, lewica proponuje dalszą rozbudowę zabezpieczeń socjalnych (są on warte aż 32 proc. PKB) m.in. poprzez dalsze podniesienie płacy minimalnej. 

– Nie jest możliwa koalicja między tymi, którzy chcą inwestować więcej w usługi publiczne, i tymi, którzy chcą te inwestycje ograniczać. Ani tymi, którzy chcą, aby każda osoba płaciła należną jej część podatków zamiast przyznania ulg najbogatszym – powiedziała Castets w radiu France Inter. 

Po raz pierwszy od 1958 r. prezydent musi się liczyć w takim stopniu ze Zgromadzeniem Narodowym

Obniżenie podatków od dochodów kapitałów przez Macrona przyczyniło się do rekordowego napływu inwestycji zagranicznych nad Sekwanę w ostatnich latach. W tym roku odchodzący minister finansów Bruno Le Maire chce zaś wypracować 25 mld euro oszczędności w wydatkach państwa.

Za sporem o nowego szefa rządu kryje się jednak coś znacznie głębszego: kształt ustrojowy państwa.

– To jest wielki powrót Zgromadzenia Narodowego – uważa wzięty historyk Olivier Bétourné, który nie wyklucza, że zmiany będą tak głębokie, że doprowadzą do ukształtowania się VI Republiki.

Czytaj więcej

Wielka wojna na Bliskim Wschodzie? Wszystkie atuty w rękach Iranu

Powołana w 1958 roku przez Charles’a de Gaulle’a V Republika uczyniła z Pałacu Elizejskiego właściwie jedyny liczący się ośrodek władzy. Po raz pierwszy jednak od 66 lat to powołane w 1789 roku Zgromadzenie Narodowe, które dało światu pojęcie „lewicy” i „prawicy”, zaczyna przejmować tą rolę. Owszem, Macron może wystąpić z własnym kandydatem na premiera, jednak jego gabinet natychmiast upadnie bez zdobycia votum zaufania w parlamencie. Gonią też terminy przyjęcia budżetu na przyszły rok: jego projekt musi być gotowy już we wrześniu i przedstawiony w parlamencie miesiąc później. 

Nie tylko prezydent nie jest jednak gotowy do dzielenia się władzą, ale podobnie jak w sąsiedniej Hiszpanii, także partie polityczne nie są gotowe do kompromisów, bez których nie da się zbudować większościowej koalicji. Przedsmak tego dała pierwsza sesja parlamentu, podczas której Zjednoczenie Narodowe, choć jest tym pojedynczym ugrupowaniem, które uzyskało najwięcej głosów (ponad 10 mln), nie uzyskało przewodnictwa w żadnej komisji, zaś odpowiedzialnemu (z racji tego, że jest najmłodszym posłem) za liczenie głosów przy wyborcze spikera Flavien Termet nie podała ręki większość deputowanych. 

Emmanuel Macron liczy na powtórkę „efektu 1998 roku”. Przed 26 laty mistrzostwo świata, jakie zdobyła francuska reprezentacja piłki nożnej, zjednoczyło kraj. Teraz podobny skutek miałaby przynieść zdaniem prezydenta olimpiada. Głęboka polaryzacja Francji przed wyborami poszłaby w ten sposób w zapomnienie. I faktycznie: przez wiele miesięcy poprzedzających rozpoczęcie igrzysk prognozowano, że republika nie stanie na wysokości tego zadania. – Okazało się, że hotele, restauracje, metro – wszystko świetnie zadziałało. Paryż pokazał się światu od najlepszej strony – uważa Sylvie Kauffmann, szefowa działu opinii „Le Monde”.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Niemcy wprowadzą kontrole na wszystkich granicach lądowych
Polityka
Wenezuela: Rywal prezydenta Nicolasa Maduro uciekł do Hiszpanii
Polityka
Rusłan Szoszyn: Bez prądu i bez pieniędzy. Jak Rosjanie wykorzystali Abchazję i ją porzucili
Polityka
Ostatnie przygotowania do debaty prezydenckiej w USA. Gra toczy się o każdy głos
Polityka
Rosja zmienia kanały dezinformacji. Influencerzy na listach płac Kremla
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.