Dziurawa uchwała PiS w sprawie nepotyzmu

Co ze spółkami córkami państwowych podmiotów, dlaczego zakazem nie zostaną objęci np. zięciowie, a walka z nepotyzmem nie dotknie państwowych fundacji? – kontrowersje wokół walki z nepotyzmem.

Aktualizacja: 07.07.2021 21:46 Publikacja: 07.07.2021 20:01

Jarosław Kaczyński i Krzysztof Sobolewski, którego żona zasiadała w kilku państwowych radach nadzorc

Jarosław Kaczyński i Krzysztof Sobolewski, którego żona zasiadała w kilku państwowych radach nadzorczych

Foto: PAP, Radek Pietruszka

– Uchwała sanacyjna, która wprowadza zakaz zatrudniania najbliższych w spółkach Skarbu Państwa, może dotknąć kilkuset osób – szacuje jeden z wysoko postawionych posłów PiS. Dlaczego aż tylu, skoro zakaz ma objąć tylko współmałżonków, rodzeństwo, dzieci i rodziców posła i senatora? – Bo punkt b uchwały mówi o zakazie zatrudniania w ogóle w spółkach, a więc nawet na takich stanowiskach jak specjalista czy woźny – wskazuje poseł.

Spółek z udziałem Skarbu Państwa jest ponad 700, ale blisko 100, gdzie ten udział jest mniejszy niż 10 proc. Kluczowych z kolei niespełna 150. Nie wiadomo, czy zakaz obejmie tylko same spółki czy też ich spółki córki. Największe koncerny, np. KGHM, mają po kilkadziesiąt takich spółek. – Tam ten quasi-polityczny zaciąg jest największy, bo bezpieczny i nie ma kominówki – dodaje poseł.

Jarosław Urbaniak, poseł KO, wskazuje kolejną kontrowersję.

– Rzesza fundacji państwowych, instytutów, gdzie zarabia się ogromne pieniądze, również nie będzie czyszczona z nepotyzmu – mówi.

Zakazem nie zostaną objęci małżonkowie dzieci posłów, a więc synowe i zięciowie. – Czyli córka nie może pracować w spółce, ale jej mąż, a zięć ministra, już tak? – pyta inny poseł. Jako przykład podaje Mariusza Chłopika, dyrektora Biura Ekstraklasy i Gamingu w PKO Banku Polskim, który jest zięciem byłego senatora i ministra rządów PiS Konstantego Radziwiłła. Zakazem nie zostanie objęty, bo Radziwiłł jest już wojewodą.

Zdaniem posła Marka Biernackiego skala nepotyzmu za czasów PiS przybrała ogromną skalę. – Uchwała to zagrywka piarowa, bo nawet w niej zostawiono furtkę, że pod pewnymi warunkami członkowie rodzin jednak mogą pracować (np. jeśli mają do tego kompetencje – red.). Jeśli chce się walczyć z nepotyzmem i korupcją, to nie zatrudnia się członków rodzin polityków i urzędników, a jeśli są zatrudnieni, to się im dziękuje – zaznacza Biernacki.

Senator PiS Jan Maria Jackowski jest przekonany, że „ta uchwała niewiele zmieni, problem nie zniknie". – Daje ona oręż opozycji do tropienia takich sytuacji, w których będzie można łatwo wykazać opinii publicznej, że jest odstępstwo od treści uchwały w stosunku do stanu faktycznego. Okaże się np., że wcale niemała jest liczba osób, które mogą „słusznie uprawiać nepotyzm", bo zgodnie z tą uchwałą są zatrudnione właśnie ze względów życiowych czy kompetencji, oraz tych, które są zatrudnione niesłusznie. To będzie dodatkowy element walki wewnętrznej w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy – tłumaczy senator PiS.

Efektem walki z nepotyzmem jest kłótnia w obozie władzy (sanacja ma dotknąć tylko członków PiS, a nie całej ZP) o pieniądze i osobiste synekury, w tym nagminne dorabianie posłów w rządzie.

Rząd Morawieckiego ma bowiem rekordową liczbę pełnomocników – blisko 50. Ustawa o Radzie Ministrów zakazuje mnożenia sekretarzy stanu (może być jeden w resorcie). Przepis ten omija się poprzez powoływanie pełnomocników w randze sekretarza stanu. Niedawno Konkret24 obliczył, że posłami jest, łącznie z premierem, 17 członków Rady Ministrów.

„Wśród 52 sekretarzy stanu jest 41 posłów i trzech senatorów. W sumie na 102 osoby w rządzie 60 proc. stanowią parlamentarzyści" – wyliczył Konkret24. Dzięki temu zachowują oni parlamentarną dietę (2,5 tys. zł miesięcznie) i mandat. Ten naciągany pomysł realizowali już poprzednicy, ale na dużo mniejszą skalę. Gabinet Ewy Kopacz miał np. tylko 16 pełnomocników. Na koniec rządów PO–PSL było 88 wiceministrów, w tym 33 sekretarzy stanu i 55 podsekretarzy.

Dlaczego w ogóle uchwała się pojawiła?

– Niektórzy działacze traktowali działalność publiczną jako płaszczyznę do polepszania sytuacji ekonomicznej swojej rodziny czy bliskich – mówi senator Jackowski, dodając, że „problem jest szeroki, dotyczy niektórych parlamentarzystów, ale głównie gremiów samorządowych". – To tysiące osób, które z rekomendacji PiS uzyskały mandat na różnych szczeblach samorządów i które potencjalnie mogą ulegać takiej pokusie. Nie może być tak, że niektóre rady gmin, powiatów czy sejmiki stają się właściwie agencjami dobrze płatnej pracy – podsumowuje senator.

Polityka
Jarosław Kaczyński zwraca się o wsparcie finansowe PiS do "obywateli, którzy nie chcą być poddanymi"
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Polityka
Były prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz zdradza kulisy swojego odwołania. Od ministra miał usłyszeć pogróżki
Polityka
Adrian Zandberg: Jeśli wygra Trump, Europa szybciej musi stanąć na własnych nogach
Polityka
Przemysław Czarnek: W PiS ciągle trwają poszukiwania kandydata. Spełniam dwa warunki, z trzecim mam jakiś problem
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Polityka
Warszawa patrzy na Waszyngton. Co zmienią wybory w USA?