Prace nad projektem PiS ruszyły w Sejmie w czwartek – po przepychankach i pyskówkach między przedstawicielami władzy i opozycji. Posłowie opozycji domagali się odroczenia obrad, zgłaszali wnioski o przerwy, domagali się obecności na obradach pani premier. Opozycja oskarża PiS o to, że chce sparaliżować Trybunał, z którym od kilku tygodni prowadzi wojnę podjazdową.
PiS chce wprowadzić zasadę, że Trybunał orzeka w pełnym składzie, precyzując przy tym, że to co najmniej 13 na 15 sędziów. – Zrozumiałe jest, że silniejszą legitymizację ma orzeczenie wydane w bardziej liczebnym składzie, zdecydowaną przewagą głosów – przekonywał w Sejmie sprawozdawca projektu Stanisław Piotrowicz (PiS).
W praktyce zmiana ta ma zmusić prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, aby uznał pięciu sędziów wybranych niedawno przez PiS. W tej chwili TK liczy tylko dziesięciu sędziów, więc bez prawników z nadania PiS nie mógłby orzekać. Decyzje TK mają zapadać większością 2/3 głosów (dotychczas orzeczenia zapadały zwykłą większością). W praktyce znaczy to, że sędziowie z nadania PiS będą mieć mniejszość blokującą.
Projekt PiS ogranicza też uprawnienia prezesa Trybunału. Dziś przewodniczącego składu i sprawozdawcę wyznacza prezes TK. Projekt PiS odbiera mu te uprawnienia.
Gorąca debata
– Mieliście przygotować pakiet reform dobrych dla obywatela, a zabraliście się do zdemolowania podstaw instytucjonalnych państwa. Niszczenie Trybunału, który stoi na straży praw obywatelskich, to jest reforma dobra dla obywatela? – pytał Rafał Trzaskowski (PO). Podobnie mówił lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Natomiast Krzysztof Paszyk (PSL) oskarżył PiS, że używa projektu jako wytrychu do zmiany porządku konstytucyjnego w Polsce. Wielu posłów opozycji, rozpoczynając swe wystąpienia, demonstracyjnie zaczynało od zwrócenia się nie do marszałka Sejmu, tylko do prezesa PiS.