To paradoks, ale w polityce bardzo niewiele wydarzeń tylko i wyłącznie zależy od samych polityków. Nawet najbardziej wpływowi liderzy dużych partii są w pewnym sensie jak surferzy, których wzloty i upadki zależą częściowo od wydarzeń zewnętrznych, częściowo od fali przypadków i chaosu. To nie znaczy oczywiście, że strategia w polityce się nie liczy, ale cała polityka jest splotem bardzo wielu czynników, w których same decyzje i fakty polityczne są tylko jednym z nich.
Np. w amerykańskich kampaniach prezydenckich nominacja Partii Demokratycznej czy Republikańskiej to właśnie splot wielu czynników — strategii, osobowości kandydata czy kandydatki ale też przypadku, błędów konkurencji, wydarzeń zewnętrznych. Decyzja, na którą sami kandydaci mają wpływ to wybór wiceprezydenta. To zależy tylko od kandydata/ kandydatki i sztabów. W Polsce takie decyzje — w systemie, gdy nie ma prawyborów — stoją przed liderami partii. To oni wybierają kandydata lub kandydatkę w wyborach prezydenckich.
Przed taką stoją teraz władze PiS, czyli w praktyce Jarosław Kaczyński. Oczywiście PiS jako partia z rozbudowanym aparatem sondażowym będzie miała zestaw danych dotyczących kandydatów z puli. Ale zdecyduję nie tylko dane, ale pewnie też i polityczna intuicja lidera.
Czytaj więcej
Jacek Siewiera i Dorota Gawryluk są obok Mateusza Morawieckiego na podium kandydatów z szeroko pojętej prawicy, których wyborcy najchętniej widzieliby na listach w wyborach prezydenckich. Po stronie rządowej zdecydowanie wygrywa Rafał Trzaskowski, którego wskazują także wyborcy Lewicy i prawie połowa elektoratu Trzeciej Drogi.
Stawka większa niż 2025
Nie ma wątpliwości, że obecna koalicja rządząca — mimo kilku dowiezionych obietnic, jak np. program „Aktywny Rodzic” czy in vitro - jest w okowach kohabitacji z prezydentem Andrzejem Dudą. I nic się przez najbliższy rok nie zmieni, zwłaszcza że prezydent strategię kohabitacji ma bardzo asertywną. Koalicja oczywiście ma liczne problemy wewnętrzne, ale ograniczana jest przede wszystkim przez prezydenckie weto. Spaja ją m.in. frekwencja z 2023 roku. Polityków koalicji i PiS łączy przekonanie, że mimo tarć koalicja będzie trwała w obecnym kształcie przez najbliższe miesiące. Punktem zwrotnym będą wybory prezydenckie. Jeśli wygra kandydat PiS — a o to przecież gra Nowogrodzka - koalicja będzie skazana na kohabitację do końca kadencji. To może uruchomić procesy odśrodkowe, a potencjalnie — wybory wcześniejsze niż w 2027 roku.