- Putinie, pomóż! – skandowali mieszkańcy zalanego wodą Orska na spotkaniu z gubernatorem.
Od ubiegłego tygodnia 200-tysięczne miasto zalewane jest przez rzekę Ural – stanowiącą geograficzną granicę między Europą a Azją. Woda przerwała ukończony dziesięć lat temu wał, który miał Orsk chronić przed zalaniem.
Powódź w Orsku. Na papierze wszystko się zgadzało
- Gdzieś tam miejscowe władze prowadziły budowy z głową: ściągając specjalistów i robiąc wszystko jak trzeba. I tam obeszło się małymi ofiarami. (…) A ten wał, tak na oko, to dość słaba budowla. Możliwe, że zbudowana byle jak, po prostu nie wytrzymała naporu wody – podsumowuje geolog Konstantin Ranks.
Na jego budowę, w trakcie poprzedniej kadencji Putina, wydano prawie miliard rubli. Główna inżynier projektu dostała medal „Za sumienną służbę”. Ale istniejący w owym czasie państwowy organ kontrolny, Federalna Służba Nadzoru Finansowego, wykryła, że wykonawcy zawyżali ceny i nie wykonali części koniecznych prac.
- Mówiąc prostym językiem: na papierze wszystko się zgadzało, a w przyrodzie – nie – mówił gazecie „Izwiestia” ekspert Oleg Diukariew.