– Chiny przechodzą przez coraz głębszy kryzys gospodarczy. Rynek nieruchomości się załamuje, wzrost gospodarczy siada, eksport słabnie. Chińska Partia Komunistyczna uznała, że priorytetem jest przełamanie tych trudności, bo choć kraj jest dyktaturą, to jednak jego przywódcy muszą zapewnić społeczeństwu coraz lepsze warunki życia, aby utrzymać stabilność polityczną – mówi „Rzeczpospolitej” Bill Hayton, ekspert londyńskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (Chatham House), który właśnie wrócił z Chin. – Chińscy komuniści są przekonani, że docelowo ich kraj wyprzedzi pod względem wielkości gospodarki Amerykę, jednak na krótką i średnią metę potrzebuje do tego inwestycji amerykańskich koncernów – dodaje.
Konfrontacja z Filipinami
Większość zachodnich ekspertów widzi sprawy inaczej. Ich zdaniem Chiny nie utrzymają dynamicznego wzrostu bez budowy instytucji państwa prawa – jak niezależnego sądownictwa czy prywatnego systemu bankowego.
– Partia komunistyczna jest przekonana, że może wszystko kontrolować sama, że wszystko sama wie lepiej – dowodzi jednak Hayton.
W rozmowie z Xi Biden podkreślił konieczność utrzymania stabilności na Tajwanie, szczególnie w czasie ceremonii przejęcia urzędu przez nowego prezydenta kraju Lai Ching-te, który jest postrzegany przez Chińczyków jako zwolennik niepodległości wyspy. W zamian chiński przywódca wyraził życzenie, aby Amerykanie poprzez konkretne gesty pokazali, że nie popierają wybicia się Tajwanu na niepodległość.
Xi wyraził także zaniepokojenie planem wymuszenia przez Amerykanów sprzedaży przez chińskiego potentata ByteDance komunikatora TikTok. Stosowna ustawa już przeszła przez Izbę Reprezentantów, teraz decyzję ma podjąć Senat. Zdaniem Xi administracja Bidena stara się ograniczyć chiński rozwój poprzez zakaz eksportu produktów zawierających wysokie technologie. Biały Dom nie zamierza jednak zrezygnować z tej polityki. Chińczycy zobowiązali się natomiast do wstrzymania eksportu surowców służących do produkcji syntetycznego narkotyku Fentanyl, z powodu którego co roku umiera przeszło 100 tys. Amerykanów.