Z Komisji Europejskiej wyszedł komunikat, że „nie ma mowy o powrocie do systemu pozwoleń dla przewoźników z Ukrainy”. Tym samym trwać będzie główny powód, dla którego na granicy polsko-ukraińskiej polscy przewoźnicy utrzymują blokadę. W tej sprawie jak w soczewce skupia się istota sprzeczności interesów polskich i ukraińskich w wielu dziedzinach, ale też sposób, w jaki instytucje unijne traktują Polskę i Ukrainę.
Teoretycznie pozwolenia zostały zniesione w maju 2022 r. po to, żeby walcząca Ukraina mogła na swoim transporcie zarabiać. Wszystko pięknie, tylko że nie wzięto pod uwagę skutków dla bardzo prężnego polskiego sektora transportowego. A nie wzięto, ponieważ rząd Mateusza Morawieckiego oraz pan prezydent byli zapatrzeni w Kijów jak w obrazek, a Jarosław Kaczyński deklarował, że możemy się zadłużyć czy narazić nasz biznes, byle Ukraina nie przegrała. Oczywiście było to podejście całkowicie fałszywe, bo żadna taka prosta zależność tu nie istniała. Faktem jest natomiast, że polski rząd z ochotą za rozporządzeniem znoszącym zezwolenia się opowiedział. Przyjęto je w Radzie UE przez aklamację.
Czytaj więcej
Pod naciskiem Donalda Trumpa republikanie blokują w Kongresie wsparcie dla Kijowa. Niepewna jest też pomoc Unii dla Ukraińców.
Dzisiaj przedstawiciele kończącego swoją misję gabinetu wskazują – słusznie – że powstała sytuacja nieuczciwej konkurencji. Dlaczego nie grzmieli na ten temat, gdy kwestia rozporządzenia była na stole? Tak, to jest z gruntu nieuczciwa konkurencja, bo Ukraińcy dostali nieograniczony dostęp do europejskiego rynku przewozów, nie podlegając jednocześnie tym wymogom, jakim podlegają polskie firmy. Spróbujmy zobowiązać Ukraińców do przestrzegania regulacji wynikających z pakietu mobilności i zobaczymy, co się wówczas stanie.
Nie ma też wątpliwości, że Ukraińcy najzwyczajniej oszukują, wykorzystując sytuację. Gdy dopiero teraz Inspekcja Transportu Drogowego wreszcie zabrała się za zmasowane kontrole ukraińskich przewoźników jeżdżących przez Polskę, nagle się okazało, że jest radykalnie mniej transportów „humanitarnych”.