Gen. Abdourahmane Tchiani udaje głupiego. Przez lata był podporą najpierw reżimu Mahamadou Issoufou, a potem jego następcy Mohameda Bazouma, którzy ściśle współpracowali z Francją. Ale teraz były dowódca gwardii prezydenckiej, a od 26 lipca szef junty wojskowej, która przejęła władzę w kraju, sięga po coraz bardziej radykalną retorykę antyfrancuską.
– To jest sposób na zdobycie legitymizacji w kraju, gdzie nastroje wrogie wobec Paryża są żywe u znacznej części ludności. Ruszył w ten sposób mechanizm zwrotny, bo im bardziej Tchiani uderza w interesy Francji, tym mocniejsze kroki przeciw niemu podejmuje Emmanuel Macron – mówi „Rz” Andrew Lebovich, znawca regionu Sahelu w Holenderskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (Clingendael) w Hadze.