Nie jest tak, że Polacy będą bardziej zainteresowaniu referendum ws. uchodźców, 800+ i programami socjalnymi?
Wydaje się, że ta strategia została już rozbrojona. Mówienie o wprowadzeniu 800+ po wyborach można porównać do słynnego powiedzenia Telimeny w „Panu Tadeuszu”, że „ma coś w biurku” – tzn. mam, ale nie pokażę. Jednak propozycja opozycji, żeby 800+ było od zaraz, jednoznacznie pokazała Polakom, że to czysty chwyt propagandowy PiS-u. Polacy umieją dobrze liczyć i szybko zorientowali się, że 13. i 14. emerytura daje im mniej, niż zabiera inflacja. A ponadto 500+ bez waloryzacji jest pewnym oszustwem. Rozumiem, że jak inflacja była na poziomie 1–2 proc., to się go nie waloryzowało, ale teraz jest to konieczne. Raty kredytów wzrosły prawie trzykrotnie, o czym świetnie wiedzą przedsiębiorcy i osoby z kredytem mieszkaniowym lub osoby, które chciałyby zaciągnąć kredyt mieszkaniowy. To są bardzo pokaźne ułomności. Są pieniądze, które można wziąć z KPO, tylko trzeba przywrócić praworządność w kraju. A to, jak wygląda praworządność w Polsce, można było zobaczyć przy okazji mojego przypadku. Pan Ziobro założył przeciwko mnie sprawę, która skończyła się prawomocnym wyrokiem 5,5 roku temu. Sprawa, która została złożona do Sądu Najwyższego, została odrzucona. Okazuje się, że sprawy sprzed 20 lat mogą powrócić, na mocy przepisu, który uchwalił dla siebie Zbigniew Ziobro. Dzięki niemu może on wzruszać sprawy cywilne sprzed lat. To ma na celu przestraszyć przeciwników pana Ziobry i państwa polskiego. Komunikat jest jasny, pan Ziobro może niszczyć swoich przeciwników – tak jak zniszczył lekarzy – i oswobodzić tych, którzy biją innych po twarzy.
Nie obawia się pan, że w kampanii wrócą zarzuty przeciwko panu? Tak było np., gdy kandydował pan na prezydenta Sopotu.
Liczę się z taką możliwością, ale pamiętam też o tym, że służby połamały sobie na mnie zęby. Prowadzono 42 śledztwa w mojej sprawie, które pokazały, że jesteśmy najbardziej transparentnym i uczciwym urzędem miasta w Polsce. Ponadto, cztery lata temu zastosowano wobec mnie Pegasusa. Pewnie po to, by dowiedzieć się wszystkiego o kampanii wyborczej przeciwników politycznych, co jest skandalem i aferą większą niż Watergate, która zmiotła prezydenta USA z urzędu. Służby bardzo chciały coś na mnie znaleźć. Ale aferę mogły zrobić tylko z tego, że poprosiłem Donalda Tuska, by przyjechał, w czasie gdy umierał Paweł Adamowicz. To była jedyna „afera”, którą znaleziono. Przedsiębiorcy najbardziej czekają dziś na stałe i przejrzyste prawo. Nie może być tak, że gdy jestem w kolizji ze zleceniodawcą i wygrywam sprawę po 3–4 latach, to za 20 lat ktoś może do niej wrócić i podważać prawomocny wyrok.
W trakcie kampanii tego typu obrazki mogą zrobić wrażenie.
To jest nękanie. Widać, że Ziobro i Kaczyński się boją. Ich pomysł na kampanię to uchwalenie lex Tusk albo wysłanie „ryżego” do Niemiec lub na Białoruś. Innymi ideami jest wznowienie mojej sprawy sądowej lub zainfekowanie mojego telefonu Pegasusem. Przeniesienie wyborów samorządowych na wiosnę to też objaw bojaźni. PiS chce, żeby większa ilość samorządowców nie wystartowała. Obronić nasze lokalne wspólnoty możemy tylko, zdobywając władzę na Wiejskiej i odsuwając zły rząd, który okrada Polaków.