We wtorek "Fakt" podał, że poprzedniego dnia o godz. 7:40 były szef KPRM Michał Dworczyk, obecnie minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, udzielił wywiadu w Polskim Radiu, a po dziesięciu minutach wybiegł z budynku stacji i wsiadł do służbowego samochodu.
Gazeta napisała, że auto miało zawieźć Dworczyka do kościoła w pobliżu Pałacu Prezydenckiego, gdzie odbywała się msza z okazji 159. miesięcznicy smoleńskiej. Dziennik zaznaczył, że w porannych korkach minister miał do przejechania ok. 10 kilometrów, a przebycie tej trasy w poniedziałek rano trwa w Warszawie ok. 18-40 minut.
Czytaj więcej
Rzeź wołyńska to było ludobójstwo. Mordowanie Polaków siekierami, widłami, piłami, palenie żywcem było czymś tak niewyobrażalnie okrutnym, że niech ta zagłada ma miano specjalne - genocidium atrox, ludobójstwo straszliwe - powiedział premier Mateusz Morawiecki w 80. rocznicę rzezi wołyńskiej. Apelował do Ukraińców o wydanie zgody na ekshumację i pochowanie ofiar.
Michał Dworczyk przeprasza
Według relacji "Faktu", kierowca wiozący ministra "co chwilę" zmieniał pas jazdy i przyspieszał, gdy tylko była taka możliwość. Według gazety, która opublikowała nagranie mające ukazywać jazdę limuzyny z Dworczykiem, w pewnym momencie w alei Niepodległości kierujący pojazdem wiozącym ministra "postanowił podszywać się pod... służby". "Wjechał na pas dla autobusów, wyciągnął z kokpitu koguta policyjnego, zamocował go na dachu i włączył sygnały świetlne" - napisał "Fakt". Gazeta dodała, że kierowca przejechał przez jedno ze skrzyżowań na czerwonym świetle.
Z informacji "Faktu" wynika, że samochód, którym jechał Dworczyk, nie należał do Służby Ochrony Państwa (SOP). Gazeta poinformowała, że minister odpowiedział na jej pytania w omawianej sprawie i przyznał, że "samochód bezprawnie używał sygnałów świetlnych i dźwiękowych". Michał Dworczyk miał przeprosić i zadeklarować, że od teraz będzie poruszał się "samochodem prywatnym oraz środkami publicznego transportu".