Erdogan wygrał wybory w Turcji. "Turcja jest dziś jedynym zwycięzcą"

Szef tureckiej państwowej komisji wyborczej ogłosił, że Recep Tayyip Erdogan zwyciężył w drugiej turze wyborów prezydenckich w Turcji. Prezydentowi, który rządzi krajem od 20 lat (najpierw jako premier) gratulacje przesyłają kolejni światowi przywódcy.

Aktualizacja: 29.05.2023 06:06 Publikacja: 28.05.2023 17:16

Wyborcy czekali na odpowiedź na pytanie kto wygrał wybory prezydenckie w Turcji - Recep Tayyip Erdog

Wyborcy czekali na odpowiedź na pytanie kto wygrał wybory prezydenckie w Turcji - Recep Tayyip Erdogan czy Kemal Kilicdaroglu

Foto: OZAN KOSE / AFP

zew

W Turcji zakończyła się druga tura wyborów prezydenckich. Głosowanie trwało do godz. 16:00 czasu polskiego, gdy zamknięto ponad 190 tys. lokali wyborczych. Udział w wyborach mogło wziąć udział ponad 64 mln obywateli Turcji. W pierwszej turze frekwencja wyborcza wyniosła 88,9 proc. Według doniesień agencji Reutera, w niektórych lokalach wyborczych w drugiej turze stawiło się mniej wyborców niż przed dwoma tygodniami.

O tym, kiedy lokalne media mogą zacząć informować o wstępnych wynikach wyborów prezydenckich decyduje państwowa turecka komisja wyborcza (Najwyższa Komisja Wyborcza, YSK). W pierwszej turze zezwoliła ona na publikację cząstkowych wyników o ponad dwie godziny wcześniej niż pierwotnie planowano. Podobnie stało się podczas drugiej tury.

Czytaj więcej

Wybory w Turcji. Putin i Zełenski gratulują Erdoganowi

Ostateczne wyniki wyborów w Turcji

Przed godz. 22:00 czasu polskiego szef komisji ogłosił, że zwycięzcą drugiej tury wyborów prezydenckich w Turcji został Recep Tayyip Erdogan. Ahmet Yener powiedział, że po otworzeniu 99,43 proc. urn wyborczych wiadomo, że Erdogan otrzymał 52,14 proc. głosów, a Kemal Kilicdaroglu - 47,86 proc.

- Na podstawie wstępnych wyników widać, że Recep Tayyip Erdogan został wybrany na prezydenta - oświadczył szef YSK. Na Erdogana zagłosowało 27 513 587 osób, na Kilicdaroglu - 25 260 109.

Ostatecznie, po podliczeniu wszystkich głosów, procentowy wynik wyborów już się nie zmienił.

Przewaga Erdogana malała

Wstępne wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich w Turcji spodziewane były ok. godz. 20:00 czasu polskiego. Państwowa agencja Anadolu podała po godz 17:00, że po otworzeniu 35,8 proc. urn wyborczych w drugiej turze prowadzi Recep Tayyip Erdogan (58 proc. głosów) przez Kemalem Kilicdaroglu (42 proc.). Według tego źródła, Erdogan miał wówczas 9,5 mln głosów, a Kilicdaroglu - 6,8 mln.

Czytaj więcej

Rywal Erdogana: Jeśli zostanę prezydentem odeślę wszystkich uchodźców do domow

Gdy liczba otwartych urn wyborczych wzrosła w Turcji do 55,06 proc., przewaga Erdogana nad Kilicdaroglu zmalała. Według danych podanych przez Anadolu ok. godz. 18:00, otworzono 85,45 proc. urn, Erdogan otrzymał 23 502 589 głosów (53,15 proc.), zaś Kilicdaroglu - 20 717 317 (46,85 proc.). Po kolejnej aktualizacji danych o wyniku wyborów w Turcji Anadolu przekazało, że Erdogan prowadzi z Kilicdaroglu 52,5 do 47,5 proc. (25,5 do 23 mln głosów). Odsetek otworzonych urn wynosił wówczas 92,96 proc. Po otworzeniu 99,06 proc. urn, Erdogan miał 27,2 mln głosów, a jego rywal - 25 mln. Wynik wyborów w Turcji wynosił wówczas 52,07 do 47,93 proc, dla Erdogana. Po przeliczeniu 99,35 proc. głosów Erdogan miał nad Kilicdaroglu przewagę 2 191 719 głosów.

Początkowo sprzeczne informacje o wyniku wyborów w Turcji

Zupełnie inne wyniki podawała początkowo agencja ANKA (Anka Haber). Według tego źródła, po otworzeniu 51,8 proc. urn wyborczych na czele prezydenckiego wyścigu był Kemal Kilicdaroglu (51,1 proc.), zaś Recep Tayyip Erdogan zdobył 48,9 proc. głosów. Gdy liczba otworzonych urn wzrosła do 75,3 proc., przewaga Kilicdaroglu nad Erdoganem, o której informowała ANKA, spadła. Według Anka Haber, kandydat opozycji prowadził później z urzędującym prezydentem 50,8 proc, do 49,2 proc.

Zwolennicy Erdogana świętują przed siedzibą Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP)

Zwolennicy Erdogana świętują przed siedzibą Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP)

Foto: OZAN KOSE / AFP

Według danych agencji ANKA, po przeliczeniu 87,81 proc. głosów Erdogan wysunął się na prowadzenie (50,6 do 49,4 proc. głosów). Ok 18:20 czasu polskiego agencja podała, że otworzono 93,43 proc. urn, a Erdogan jak dotąd wygrywa z Kilicdaroglu stosunkiem głosów 51,35 do 48,65 proc. Po otworzeniu 99,1 proc. urn Erdogan miał według tej agencji 52,1 proc. głosów, zaś Kilicdaroglu - 47,9 proc.

Oficjalne cząstkowe wyniki wyborów

O godz. 19:00 przewodniczący tureckiej komisji wyborczej Ahmet Yener ogłosił, że po przeliczeniu 75,42 proc. głosów Erdogan prowadził z Kilicdaroglu stosunkiem głosów 53,41 do 46,59 proc.

Agencja Anadolu podała, że zwolennicy Erdogana wyszli na ulice Ankary, by świętować zwycięstwo swego kandydata w wyborach.

Gratulacje dla Erdogana

Już wcześniej w mediach społecznościowych emir Kataru Tamim ibn Hamad Al Sani, nazywając Erdogana "drogim bratem", pogratulował obecnemu prezydentowi Turcji zwycięstwa w wyborach. "Życzę sukcesów w nowej kadencji" - oświadczył. Jak podała agencja Anadolu, zwycięstwa w wyborach pogratulował Erdoganowi także premier Węgier Viktor Orbán. Gratulacje Orbána zostały wysłane zanim turecka komisja wyborcza ogłosiła zwycięzcę wyborów.

Co mówili rzecznicy partii

Gdy w całej Turcji liczono głosy, rzecznik Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), Faik Oztrak, zaapelował do władz o zachowanie spokoju i wskazał, że Kilicdaroglu uzyskał poparcie co drugiej osoby w państwie.

Rzecznik rządzącej AKP, Omer Celik, zarzucił CHP ogłaszanie wyników wyborów przed koniem liczenia głosów.

Według wcześniejszych informacji tureckich mediów, w przypadku zwycięstwa Erdogan miał wygłosić przemówienie w Ankarze.

Erdogan ogłasza swoje zwycięstwo

Po godz. 19:15 prezydent Erdogan rozpoczął wystąpienie w Stambule. Polityk przemawiał do tłumu swych zwolenników. Erdogan powiedział, że druga tura wyborów w Turcji zakończyła się jego zwycięstwem. Prezydent podziękował wszystkim, którzy oddali na niego swoje głosy. - Turcja jest dziś jedynym zwycięzcą - powiedział Erdogan dodając, że wygrał cały naród.

- Dzięki temu zwycięstwu otworzyły się drzwi do "stulecia Turcji" - oświadczył turecki prezydent.

Po rozpoczęciu przez Erdogana wystąpienia gratulacje dla prezydenta Turcji przesłali przywódcy kolejnych państw. Wśród polityków, którzy pogratulowali Erdoganowi byli m.in. prezydenci Francji, Rosji i Ukrainy.

"Sprawdzian dla Erdogana"

Obecne wybory prezydenckie w Turcji były określane mianem najpoważniejszego sprawdzianu dla trwających od 2003 roku rządów Erdogana w Turcji (polityk ten początkowo rządził krajem jako premier).

Przed wyborami w Turcji komentatorzy wskazywali, że Erdogan traci poparcie przez wysoką inflację (w kwietniu wynosiła 43,7 proc.) oraz w związku z krytykowaną reakcją władz na skutki potężnego trzęsienia ziemi, które nawiedziło Turcję 6 lutego. W trzęsieniu ziemi zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób w Turcji i w Syrii.


W Turcji zakończyła się druga tura wyborów prezydenckich. Głosowanie trwało do godz. 16:00 czasu polskiego, gdy zamknięto ponad 190 tys. lokali wyborczych. Udział w wyborach mogło wziąć udział ponad 64 mln obywateli Turcji. W pierwszej turze frekwencja wyborcza wyniosła 88,9 proc. Według doniesień agencji Reutera, w niektórych lokalach wyborczych w drugiej turze stawiło się mniej wyborców niż przed dwoma tygodniami.

O tym, kiedy lokalne media mogą zacząć informować o wstępnych wynikach wyborów prezydenckich decyduje państwowa turecka komisja wyborcza (Najwyższa Komisja Wyborcza, YSK). W pierwszej turze zezwoliła ona na publikację cząstkowych wyników o ponad dwie godziny wcześniej niż pierwotnie planowano. Podobnie stało się podczas drugiej tury.

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala