Szef Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Tiny Kox (PACE, zajmuje się m.in. obserwacją i oceną procesów wyborczych w różnych krajach) udzielił wywiadu ukraińskiej Europejskiej Prawdzie i stwierdził, że Ukraina powinna zorganizować „uczciwe i wolne” wybory parlamentarne nawet w czasie stanu wojennego. Przyznał, że w obecnej sytuacji zorganizowanie wyborów nie będzie łatwym zadaniem dla Ukrainy, ale podał przykład Turcji, która przeprowadza wybory prezydenckie po niedawnym trzęsieniu ziemi. Stwierdził też, że „nie będzie pretensji do Ukrainy, jeżeli wybory nie będą idealne”. – Ale jeżeli nie przeprowadzicie wyborów, to wszyscy będą mieli do was pytania. Demokracja to nie tylko wybory. Ale bez wyborów demokracja nie jest możliwa – mówił.
Na propozycje Koxa zareagował szef prezydenckiej Rady ds. Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow. – Poradzimy sobie sami, zgodnie z naszym prawem i naszą konstytucją. W takiej sytuacji (chodzi o stan wojenny – red.), w której dzisiaj się znajdujemy, żadnych wyborów nie może być. Kropka – komentował w lokalnych mediach.
Czytaj więcej
Władze rozpoczęły proces opuszczania prorosyjskiej Wspólnoty Niepodległych Państw. Natychmiast ożywili się separatyści.
Wojna całkowicie przetasowała ukraińską politykę i gdyby wybory parlamentarne odbyły się zgodnie z harmonogramem w październiku, tylko partia prezydenta nie miałaby problemu z przekroczeniem 5-proc. progu wyborczego.
Z przeprowadzonych w ostatnich miesiącach sondaży wynika, że największym poparciem Ukraińców cieszy się partia Wołodymyra Zełenskiego Sługa Narodu (32-proc.) oraz nieistniejąca partia wojskowych, na czele z dowódcą ukraińskiej armii Wałerijem Załuznym (26 proc.). Na spore poparcie może liczyć partia 24 sierpnia wolontariusza i prezentera Serhija Prytuły (odszedł z partii Głos) oraz partia Azow, która formalnie nie istnieje, ale nawiązuje do nacjonalistycznego pułku „Azow”. Tymczasem opozycyjna Europejska Solidarność z byłym prezydentem Petrem Poroszenką w różnych sondażach otrzymuje od 4,5 do 13 proc. poparcia. Reszta (Batkiwsczyna, Głos, Partia Razumkowa czy Swoboda) już się nie liczy i ma zaledwie 1–2 proc. poparcia. Prorosyjskie partie zostały zdelegalizowane, nowe nie powstały.