Pozostając neutralnymi, kraje rozwijające się, takie jak Indie, Brazylia Pakistan i Egipt, próbują skorzystać na konfrontacji między USA, Rosją i Chinami. W rezultacie administracja prezydenta Joe Bidena napotyka na znaczne trudności w uzyskaniu międzynarodowego poparcia dla swej polityki.
USA dążą do powstrzymania agresywności Rosji i rosnących wpływów Chin, a także do powstrzymania rozprzestrzeniania się autorytaryzmu. Jednocześnie władze USA podkreślają, że nie muszą wybierać między Moskwą a Waszyngtonem. Jednak kraje rozwijające się czują, że są stawiane przed domyślnym wyborem i powstrzymują się od jego dokonania - zauważa "WP".