Łukaszenko grozi Zachodowi, a zwłaszcza Polsce

Białoruski dyktator wygłosił coroczne orędzie. Straszył rodaków inwazją NATO oraz zagroził strategiczną bronią atomową. Wspomniał też o Andrzeju Poczobucie.

Aktualizacja: 31.03.2023 16:47 Publikacja: 31.03.2023 14:12

Łukaszenko grozi Zachodowi, a zwłaszcza Polsce

Foto: AFP

Coroczne orędzie Aleksandra Łukaszenki trwało ponad trzy godziny. W mińskim Pałacu Republiki zebrano ponad 2,5 tys. ludzi, wśród których oprócz najwierniejszych ludzi reżimu znaleźli się zagraniczni dyplomaci oraz zwierzchnicy działających na Białorusi wyznań religijnych. Propagandowe media zapowiedziały, że wystąpienie zostanie poświęcone „suwerenności, niepodległości i jedności”. Dyktator szczególną uwagę poświęcił Polsce, planom rozwoju polskiej zbrojeniówki i armii. Mówił też o przeciwnikach reżimu, którzy znaleźli w Polsce schronienie oraz Białorusinach walczących po stronie Ukrainy.

- Przygotowują się do wtargnięcia na nasze terytorium, by zniszczyć nasz kraj. Z naszych uciekinierów robią bojówkarzy, po prostu bandytów, których nie szkoda. Nie szkoda im ich. Wiemy o tym. Pierwsze doświadczenia zdobywają w Ukrainie. Co prawda, głównie jako mięso armatnie – mówił Łukaszenko. Powołując się na dane swojego wywiadu straszył Białorusinów, że poszczególne państwa NATO, w tym m.in. Polska i USA, jakoby mają plany dotyczące inwazji na Białoruś. Stąd, jak twierdzi, zwiększająca się obecność sił NATO w Polsce i państwach bałtyckich. W ten sposób uzasadniał plany rozmieszczenia rosyjskiej broni atomowej na Białorusi. Władimir Putin mówił ostatnio o rozmieszczeniu w kraju Łukaszenki taktycznej broni nuklearnej, białoruski dyktator mówił zaś o strategicznej.

Czytaj więcej

Putin grozi rozmieszczeniem taktycznej broni nuklearnej na Białorusi

- W warunkach sytuacji wojskowo-politycznej, która tworzy się wokół naszego państwa, stanowczo zaktywizowałem rozmowy z prezydentem Rosji Putinem dotyczące powrotu na Białoruś broni nuklearnej. Powrotu broni nuklearnej, która została wywieziona w latach 90.

Łukaszenko stwierdził nawet, że ze wszystkich obecnych wówczas na Białorusi silosów rakietowych zniszczył tylko jeden oraz oznajmił, że ostatnio zlecił ich odbudowę.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Putin będzie mógł szantażować Polskę

- Jeżeli będzie potrzeba i zadecydujemy o tym z Putinem, to rozmieścimy tu również strategiczną broń jądrową. I łajdacy, którzy są za granicą i próbują nas wywrócić od wewnątrz, powinni to rozumieć. Nic nas nie zatrzyma, będziemy bronić naszych państw, naszych narodów – grzmiał.

Przekonywał obecnych na sali, że Białoruś nie jest obecnie okupowana przez Rosję. - To ja zarządzam tymi siłami – zapewniał mówiąc o rozmieszczonych na Białorusi jednostkach armii rosyjskiej. I dodał, że przy granicach z Polską i Litwą są jednostki armii białoruskiej „w pełnej gotowości”. Chwalił białorusko-chińskie wyrzutnie rakietowe "Polonez" i stwierdził, że są lepsze od amerykańskich "HIMARSów".

Rządzący od 1994 roku na Białorusi dyktator widzi tylko jedno wyjście z trwającej od ponad roku wojny nad Dnieprem – bezwarunkowe zawieszenie broni. Zaproponował wstrzymanie wojny według obecnej linii frontu pod warunkiem, że Ukraina nie będzie otrzymywała dostaw broni z Zachodu, a Rosja nie będzie przerzucała dodatkowych sił na okupowane już tereny. W przeciwnym wypadku, jak twierdzi, Rosja powinna użyć „wszystkich środków”, łącznie z bronią atomową. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow komentując wypowiedź Łukaszenki stwierdził, że "operacja specjalna jest jedynym środkiem osiągnięcia celów Rosji".

Po zakończeniu przemówienia Łukaszenko odpowiadał na pytania obecnych na sali. Został zapytany m.in. o to, co może spowodować użycie taktycznej broni jądrowej, którą Rosja ma rozmieścić na Białorusi. Łukaszenko zapewnił, że Białoruś nie zamierza nikogo atakować jako pierwsza. - Ale nie dopuścimy, by kamasze obcych żołnierzy przekroczyły nasze granice. Jeżeli do tego dojdzie, będziemy reagowali. Mamy wystarczająco broni, by stawić opór. A jeżeli zobaczymy, że grozi nam zniszczenie państwa – użyjemy wszystkiego co mamy – odparł.

Opowiadał też na pytania dotyczące "propagandy homoseksualizmu" oraz wartości "panujących na Zachodzie". - Mężczyźni nie rodzą, potrzebujemy dzieci - mówił, wywołując huczny śmiech i owacje obecnych na sali. 

Białoruski dyktator odniósł się do niedawnej propozycji szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, który stwierdził, że Polska otworzy przejście graniczne w Bobrownikach, jeżeli reżim białoruski uwolni polskiego dziennikarza i działacza mniejszości polskiej na Białorusi Andrzeja Poczobuta. - Jeżeli chcą wymienić Poczobuta na coś, to mamy w Polsce „łachuszkę” (dyktator obraźliwie zniekształcił nazwisko Pawła Łatuszki, przebywającego w Warszawie białoruskiego opozycjonisty - red.). Ale nie na jednego, niech całą grupę tu dają. Jak tam się nazywa ten rząd? - stwierdził Łukaszenko, mając zapewne na myśli powołany przez liderkę opozycji Swiatłanę Cichanouską Zjednoczony Gabinet Przejściowy. - Przekażcie im, że do wieczora możemy to załatwić - rzucił. 

- Wypowiedź dyktatora nie nadaje się do żadnego komentarza - krótko odpowiada „Rzeczpospolitej" na pytanie o słowa Łukaszenki Łukasz Jasina, rzecznik MSZ.

Łukaszenko poruszył też temat Andżeliki Borys, liderki prześladowanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi. - Borys im nie oddamy - powiedział. Mówił, że „ułaskawił” szefową ZPB i zapewniał, że „nikt nie ogranicza jej możliwości podróżowania”. Łukaszenko zaproponował też przebywającej w Wilnie Cichanouskiej powrót na Białoruś i „dołączenie do celi męża”.

Polityka
Imigracyjny problem USA. Donald Trump chce pobić wynik Baracka Obamy
Polityka
Czwarty tydzień protestów w Gruzji. Fala demonstracji nie ustaje
Polityka
USA: 37 więźniów uniknie kary śmierci. Tak zdecydował Joe Biden
Polityka
Korea Południowa: Kolejny impeachment? Opozycja grozi premierowi, który jest prezydentem
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Polityka
Tym razem Netanjahu może polec. W sądzie trudniej niż na wojnie
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku