Coroczne orędzie Aleksandra Łukaszenki trwało ponad trzy godziny. W mińskim Pałacu Republiki zebrano ponad 2,5 tys. ludzi, wśród których oprócz najwierniejszych ludzi reżimu znaleźli się zagraniczni dyplomaci oraz zwierzchnicy działających na Białorusi wyznań religijnych. Propagandowe media zapowiedziały, że wystąpienie zostanie poświęcone „suwerenności, niepodległości i jedności”. Dyktator szczególną uwagę poświęcił Polsce, planom rozwoju polskiej zbrojeniówki i armii. Mówił też o przeciwnikach reżimu, którzy znaleźli w Polsce schronienie oraz Białorusinach walczących po stronie Ukrainy.
- Przygotowują się do wtargnięcia na nasze terytorium, by zniszczyć nasz kraj. Z naszych uciekinierów robią bojówkarzy, po prostu bandytów, których nie szkoda. Nie szkoda im ich. Wiemy o tym. Pierwsze doświadczenia zdobywają w Ukrainie. Co prawda, głównie jako mięso armatnie – mówił Łukaszenko. Powołując się na dane swojego wywiadu straszył Białorusinów, że poszczególne państwa NATO, w tym m.in. Polska i USA, jakoby mają plany dotyczące inwazji na Białoruś. Stąd, jak twierdzi, zwiększająca się obecność sił NATO w Polsce i państwach bałtyckich. W ten sposób uzasadniał plany rozmieszczenia rosyjskiej broni atomowej na Białorusi. Władimir Putin mówił ostatnio o rozmieszczeniu w kraju Łukaszenki taktycznej broni nuklearnej, białoruski dyktator mówił zaś o strategicznej.
Czytaj więcej
Magazyn na rosyjską broń nuklearną na Białorusi będzie gotowy do 1 lipca, poinformował Władimir Putin w wywiadzie dla telewizji Rossija 24.
- W warunkach sytuacji wojskowo-politycznej, która tworzy się wokół naszego państwa, stanowczo zaktywizowałem rozmowy z prezydentem Rosji Putinem dotyczące powrotu na Białoruś broni nuklearnej. Powrotu broni nuklearnej, która została wywieziona w latach 90.
Łukaszenko stwierdził nawet, że ze wszystkich obecnych wówczas na Białorusi silosów rakietowych zniszczył tylko jeden oraz oznajmił, że ostatnio zlecił ich odbudowę.