Czego w Kijowie oczekują od wizyty chińskiego przywódcy w Moskwie?
Przełomu w Kijowie nie oczekują. Część obserwatorów nad Dnieprem obawia się zawarcia sojuszu, wzmocnienia współpracy chińsko-rosyjskiej i tego, że Chiny zaczną dostarczać Rosji broń. Politycy w Kijowie podchodzą do tej wizyty wstrzemięźliwie. Jest jednak i pozytywny aspekt. Wołodymyr Zełenski jeszcze 24 lutego na konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie chińskiej dziennikarki, zaprosił Xi Jinpinga do Kijowa. I nadeszła reakcja. Nie jedzie do Kijowa, ale po wizycie do Moskwy może się odbyć rozmowa z prezydentem Ukrainy. Dla nas ważne jest, by rozpocząć dialog z Chinami.
Czytaj więcej
Na 40. spotkaniu z Putinem Xi Jinping zamierza mediować w wojnie z Ukrainą. Ale gospodarz Kremla nie chce chińskiego arbitrażu, lecz broni.
Co Xi Jinping chce osiągnąć jadąc do Władimira Putina?
To sygnał przede wszystkim dla Amerykanów. Chińczycy sugerują USA: tworzycie własną koalicję na świecie, my możemy w razie potrzeby stworzyć swoją antyamerykańską koalicję. Sygnalizują też Putinowi, że nie pozwolą mu przegrać tej wojny. Chiny nie mówią wprost, ale sygnalizują, że jeżeli Amerykanie będą zbroić Tajwan, oni mogą rozważyć dostawy broni Rosji. Jadąc do Moskwy, Xi Jinping demonstruje też, że Chiny włączają się w wielką grę dyplomatyczną wokół wojny Rosji z Ukrainą. Chcą być częścią tego procesu, nie chcą pozostać gdzieś obok.