- Niestety, do przewidzenia było to, że te wybory przegram - mówił Jaki w Radiu Maryja, pytany o porażkę w wyborach na prezydenta Warszawy w 2018 roku. Zastrzegł, że „to też nie znaczy, żeby oddawać pole i nie przekonywać ludzi do tego, że może być inaczej”. - Dlatego wziąłem na siebie tę trudną rolę walki, bo też nie można tego całkowicie odpuścić - stwierdził polityk Solidarnej Polski, który cztery lata temu zebrał ćwierć miliona głosów (28,5 proc.) i przegrał z Rafałem Trzaskowskim (56,7 proc. w I turze).
Jaki był też pytany o aresztowanie Włodzimierza Karpińskiego, który kilka dni temu został zawieszony w pełnieniu obowiązków sekretarza m.st. Warszawy. Sąd zdecydował, że Karpiński trafi do aresztu na 90 dni. Były minister skarbu w rządzie PO-PSL został zatrzymany w poniedziałek rano przez funkcjonariuszy CBA na polecenie katowickiego wydziału Prokuratury Krajowej, która od jesieni ubiegłego roku prowadzi śledztwo. Dotyczy ono podejrzenia przyjęcia wielomilionowych korzyści majątkowych i powoływania się na wpływy przy przetargach na wywóz i utylizację nieczystości z terenu Warszawy.
Czytaj więcej
Według prokuratury 5-milionowa łapówka z biznesu śmieciowego miała trafić przez Rafała Baniaka również do Włodzimierza Karpińskiego. – To plotki, nie dowody – odbija zarzuty obrońca.
W Radiu Maryja eurodeputowany został zapytany o „aferę śmieciową”, z tezą, że „Warszawa jest blokowana i korkowana niby z pozycji proekologicznej, niby prorozwojowej, ale jednak utrudniającej życie zwykłym mieszkańcom”. - Problem polega na tym, że nie ma w ogóle żadnej merytorycznej rozmowy w mieście - odparł Jaki.
- Potencjał tego miasta jest wykorzystywany w 1-2 procentach. Prezydenta (Trzaskowskiego - red.) w ogóle nie ma. On sobie jeździ tylko po świecie i podpisuje deklaracje, nikt tym miastem nie zarządza, a do tego dochodzą takie historie, jak nie reprywatyzacja to korupcja przy śmieciach - przekonywał były wiceminister sprawiedliwości, oceniając, że „w Warszawie rządzi cały czas ta sama ekipa”, co w czasach reprywatyzacji.