W ramach konkursu Ministerstwa Edukacji i Nauki "Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania" resort przeznaczył 40 mln zł na wsparcie 42 organizacji. Wiele z nich jest blisko powiązanych z PiS. Stacja TVN24 poinformowała, że w ramach funduszu przekazano pieniądze nieruchomości m.in. na warszawskim Żoliborzu, Mokotowie i Ursynowie, lokal w zabytkowej kamienicy czy działkę z dwoma stawami, lasem i „domkiem pszczelarza” w okolicach Elbląga. - To, że te pieniądze nie trafiły do organizacji lewackich, do promujących ideologię LGBT, gender, seksualizujących dzieci, to jest to, co strasznie zdenerwowało stację TVN, bo tylko ona poświęciła temu uwagę już drugi dzień - mówił w rozmowie z telewizją Trwam minister Przemysław Czarnek.
Do sprawy na antenie Radia Plus odniósł się Zbigniew Girzyński, członek koła Polskie Sprawy. Polityk krytycznie ocenił dotacje MEiN na zakup nieruchomości przez organizacje pozarządowe. - Pieniądze za każdej władzy płyną do różnego rodzaju organizacji pozarządowych, podmiotów prywatnych. Za poprzedników niestety było podobnie. Jestem w ogóle temu przeciwny. Jeśli coś jest organizacją pozarządową, a chce żyć z rządowych pieniędzy, to ta nazwa nie jest prawdziwa - powiedział Girzyński.
Czytaj więcej
W ramach konkursu Ministerstwa Edukacji i Nauki "Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania" resort przeznaczył 40 mln zł na wsparcie 42 organizacji. Wiele z nich jest blisko powiązanych z PiS. Premier zapowiedział, że zamierza podziękować Przemysławowi Czarnkowi.
- Metodologia przeznaczania środków, w tym tych na naukę, na podmioty dedykowane ze względu na potrzeby ideowe tego albo innego obozu, jest trwała. Dotyczy to zarówno rządów PO, jak i PiS, bo niestety, w tym zakresie nie dokonano żadnej zmiany, poza tym, że jedni płacili swoim, żeby wspierać ideologię LGBT a drudzy tym, którzy chcieli zwalczać tę ideologię - dodał. - Powinniśmy doprowadzić do likwidacji około 90 proc. środków przeznaczanych na rożnego rodzaju granty czy programy pomocowe, a te pieniądze przeznaczyć wprost na podwyżki dla pracowników nauki, którzy powinni sami decydować o kierunkach badań. To jest prawdziwa wolność nauki - zaznaczył.
Jak podkreślił polityk, „dziś mamy powołane dziesiątki rożnego rodzaju programów”. - To dotyczy zarówno organizacji pozarządowych, jak i grantów naukowych, które są przeznaczane na zasadach towarzyskich lub potrzeb politycznych. Tak nie powinno to wyglądać. Gdyby to zlikwidować, zarobki pracowników nauki byłyby większe - dodał.