Kogo najbardziej wzmocniłaby wspólna lista opozycji na wybory parlamentarne?
Obawiam się, że Konfederację, i to jest najgorsza wiadomość, która płynie ze wszystkich badań. W sytuacji, w której robimy jedną wielką wspólną listę, są bardzo duże ryzyka. 10 proc. elektoratu opozycyjnego jest zdemobilizowane, zostaje w domu, bo nie ma dla siebie opcji wyboru. I w siłę rośnie Konfederacja. Od dawna postuluję, żeby przy patrzeniu na sondaże do wyniku PiS dodawać wynik Konfederacji, bo to będzie ich przyszły koalicjant. Projekt jednej listy należy dzisiaj ocenić jako emocjonalnie bardzo kuszący, ale od strony pragmatycznej szalenie ryzykowny.