Senator był pytany o sprawę wybuchu w siedzibie Komendy Głównej Policji i o słowa komendanta głównego, gen. Jarosława Szymczyka, który w rozmowie z "Rzeczpospolitą" mówił, że czuje się ofiarą całego incydentu.
- Doszło do rzeczy na wielu poziomach fatalnej, niebezpiecznej, świadczącej o upadku państwa PiS. Nie jest żadną ofiarą człowiek, który jest sprawcą, który może chodzić teraz wolno, udzielać wywiadów tylko dlatego, że działa pewien układ polityczny na szczytach prokuratury, rządu, kierownictwa służb i policji. Dopiero po 30 godzinach opinia publiczna poznała prawdę o tym, co zdarzyło się, a otoczenie komendanta przyjęło strategię bardzo wschodnią, zamiatania sprawy i próby przykrycia tego, zyskując przy tym wsparcie prokuratury usłużnej PiS-owi - mówił polityk KO.
Czytaj więcej
W naszej świadomości to nie było uzbrojenie, tylko zużyte, puste tuby po granatnikach – mówi komendant główny policji, generalny inspektor Jarosław Szymczyk.
- Otoczenie pijarowe komendanta zaczęło snuć hipotezy o zawaleniu się stropu, o tym że dach pod ciężarem śniegu się zawalił - i prawie im się to udało, gdyby nie praca dziennikarzy wolnych mediów - dodał Brejza.