Fala protestów w wielu miejscach kraju jest spontaniczna, nowa i epicka. Wciąż się rozwija, jej zakończenie i konsekwencje są zagadką – komentował znawca Chin prof. Yang Zhang z American University w Waszyngtonie.
Według informacji waszyngtońskiego wydania „The Hill” demonstrowano w co najmniej dziesięciu największych miastach Chin, ale też w około 50 szkołach wyższych. Z kolei z doniesień, które wydostały się z samego Państwa Środka, wynika, że protestowano w większości chińskich prowincji (co najmniej 15 z 22), przede wszystkim leżących na wybrzeżu (od Mandżurii do Kantonu) oraz w centralnej i południowej części kraju.