Orbán wciąż może ograć Brukselę. „UE nie będzie rygorystycznie egzekwować praworządności na Węgrzech”

Przez wojnę na Ukrainie Unii nie stać na otwarte starcie z Węgrami i ratowanie na serio demokracji nad Dunajem.

Publikacja: 18.10.2022 03:00

Viktor Orbán mimo sprzeciwu UE od 12 lat rujnuje demokrację

Viktor Orbán mimo sprzeciwu UE od 12 lat rujnuje demokrację

Foto: AFP

Wizyta węgierskiego premiera w Berlinie na początku zeszłego tygodnia nie poszła dobrze. Przyznał to sam Viktor Orbán. – Zawsze warto rozmawiać, ale niczego nie uzyskałem – powiedział w rozmowie z „Berliner Zeitung”.

Niemcy, biorąc na poważnie raport Parlamentu Europejskiego, w którym Węgry zostały uznane za „wyborczą autokrację”, przyłączyły się do Holandii, Belgii i Luksemburga, domagając się od władz w Budapeszcie radykalnych kroków w obronie praworządności w zamian za odblokowanie unijnych środków.

Groźba bankructwa

Chodzi zarówno o wart 5,8 mld euro Fundusz Odbudowy, jak i 7,5 mld euro subwencji z funduszy strukturalnych należących do regularnego budżetu Unii. Na utratę tak dużych środków Orbán pozwolić sobie nie może z powodu katastrofalnej sytuacji gospodarczej kraju. W ciągu roku forint stracił 17 proc. wartości wobec euro, znacznie więcej niż złoty (5 proc.). Rentowność dziesięcioletnich węgierskich obligacji poszybowała do 11 proc., co grozi niewypłacalnością kraju. Mimo podniesienia przez bank centralny stóp procentowych do 13 proc. inflacja uparcie utrzymuje się na poziomie 20 proc. w skali roku. A wzrost gospodarczy ma załamać się z ok. 4 proc. w tym roku do ledwie 1 proc. w 2023 r. Rynki finansowe już mocno zaniepokojone rozdawnictwem socjalnych władz przed wyborami parlamentarnymi w kwietniu tego roku, teraz są jeszcze bardziej strapione perspektywą odcięcia Węgier od unijnego wsparcia.

Czytaj więcej

Bruksela ma „zrzucać bomby” na Budapeszt? Kontrowersyjna grafika węgierskiego rządu

Orbán obiecał więc Komisji Europejskiej wprowadzenie 17 ustaw, które mają ukrócić korupcje i defraudację środków unijnych. Rada UE zgodziła się na odłożenie o dwa miesiące (do 19 grudnia) terminu, do którego Budapeszt musi wykazać, że spełnił oczekiwania unijnej egzekutywy. Poza wspomnianymi 17 ustawami Węgry muszą przed końcem roku uzyskać akceptację KE dla samego programu wykorzystania unijnych funduszy (odpowiednika polskiego KPO). Inaczej stracą ok. 70 proc. środków przyznanych im z tego tytułu.

– Spodziewam się pozytywnej decyzji Brukseli. Co prawda panuje tam ogromne zmęczenie ciągłymi oszustwami węgierskich władz i konsekwentnym niszczeniem przez nie państwa prawa. Ale jednocześnie Orbán potrafił bardzo skutecznie powiązać kwestię wypłaty unijnych funduszy ze zgodą na kolejne pakiety sankcji wobec Rosji. W chwili gdy za granicami Unii trwa wojna, Unia nie może pozwolić sobie na taką blokadę. Nie może też dopuścić do zapaści węgierskiej gospodarki – mówi „Rz” Balint Ablonczy, dziennikarz jednego z ostatnich, niezależnych portali kraju valaszonline.hu.

Poszerzenie NATO

To ocena zbieżna z tą znanego brytyjskiego historyka i politologa Timothy’ego Gartona Asha.

Czytaj więcej

Orban mięknie, by dostać pieniądze z UE

– Unia nie będzie rygorystycznie egzekwować praworządności na Węgrzech, bo musi budować jednolity front wobec Rosji. Orbán potrafi też znakomicie wykorzystać fakt, że wszystkie zasadnicze decyzje w sprawach zagranicznych wymagają jednomyślności w Radzie UE. W ten sposób powstał tam rodzaj klubu dżentelmenów, w którym jeden nie chce zrobić krzywdy drugiemu – mówi „Rz”.

Mimo wszystko zielone światło, które zostanie zapewne zapalone na szczycie UE 15–16 grudnia, inaczej niż w polityce zagranicznej kwalifikowaną większością głosów (15 z 27 krajów UE zamieszkanych przez 65 proc. ludności Wspólnoty) będzie obwarowane dodatkowymi warunkami. Chodzi o system ścisłej kontroli wprowadzenia w życie wspomnianych 17 ustaw. Teoretycznie więc Orbán miałby zostać zmuszony do wdrożenia zmian, które ukrócą korupcję. Wielu uważa jednak, że to tylko gest wobec Parlamentu Europejskiego. Deputowani ze Strasburga odnoszą się bardzo krytycznie do unijnej egzekutywy, która nie potrafi przez 12 lat powstrzymać zapaści węgierskiej demokracji.

Wśród wprowadzonych zmian figuruje powołanie niezależnej agencji ds. walki z korupcją ze stałym budżetem, na który nie miałby wpływu Orbán. Ma też zostać zwiększony udział przetargów, w których musi uczestniczyć więcej niż jeden wnioskodawca.

– Bilans walki Unii z węgierskim autorytaryzmem jest niezwykle deprymujący. Jednym z problemów jest to, że Bruksela w bardzo zawężający sposób traktuje praworządność. W przypadku Węgier sprowadza się ona do walki z korupcją. W przypadku Polski do przywrócenia niezależności sądownictwa. Tymczasem to jest problem niepomiernie szerszy, obejmujący cały system konstytucyjny – wskazuje Garton Ash, profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego.

Węgierski premier co prawda za każdym razem ostatecznie popierał kolejne pakiety sankcji przeciw Rosji, jednak wcześniej grożąc ich zablokowaniem. W Budapeszcie można też usłyszeć, że od wypłaty unijnych środków uzależniona jest ratyfikacja przez węgierski parlament akcesji do NATO Szwecji i Finlandii. Węgry są obok Turcji jedynym krajem sojuszu, który do tej pory nie przeprowadził tej procedury.

Polityka
Ameryka straszy cłami. Latynosi: prawdziwy priorytet Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Polityka
Sankcje wobec Rosji przedłużone. UE spiera się o rosyjskie aktywa
Polityka
Łukaszenko i jego przyjaciele. Kto zadzwonił z gratulacjami do Mińska?
Polityka
Lider CDU skorzysta z głosów AfD? Chodzi o granice Niemiec
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i S-Cross w specjalnie obniżonych cenach. Odbiór od ręki
Polityka
Partia Finów idzie do wyborów, by usunąć ze szkół „perwersję”
Materiał Promocyjny
Wojażer daje spokój na stoku