Sytuacja Polski może być na tyle podobna, żebyśmy przyjęli euro?
Przy Glapińskim może być u nas jeszcze gorzej niż na Węgrzech. Duet Glapiński-Morawiecki rujnuje klasę średnią, uderza w najuboższych. Słaba złotówka doprowadzi do tego, że ludzie będą prosić o euro. Pytanie, czy wtedy będzie to jeszcze możliwe. Opowieściami dziadkowymi o rzekomej utracie suwerenności w wykonaniu posłów z Brukseli Polacy się nie najedzą. PiS cały czas ogląda się na pokrzykiwania Orbána, zamiast bronić polskiej racji stanu. Niech rządzący robią, co do nich należy ws. pozyskania KPO, już wystarczająco narozrabiali na sabatach proputinowskich partii, jak ostatnio w Madrycie.
Minister spraw zagranicznych podpisał notę dyplomatyczną ws. reparacji od Niemiec. Pan z przedstawicielami KO był w MSZ, gdzie okazało się, że słowo „reparacja” nie pada w nocie, ani nie załączono raportu do noty. Jakie mogą być dalsze kroki polskiego rządu?
Uchwała Sejmu została niestety zignorowana. Rząd z jakichś powodów unika odpowiedzi na pytanie, czego właściwie oczekuje od Niemiec – jeśli odszkodowań, to Niemcy nie mówią „nie”, po co rozpętywać antyniemiecką dramę w stylu Gomułki? Potwierdził się czarny scenariusz, na Wschodzie trwa wojna, a partia władzy w Polsce bije w naszego najsilniejszego sojusznika z UE. Inna sprawa, że oczekujemy od niego więcej zaangażowania po stronie prawa międzynarodowego, czyli koalicji antyputinowskiej. Opinia publiczna jest podburzana przeciwko Niemcom, ale to tylko teatr. Rząd nie mówił na poważnie ws. reparacji od Niemiec. Proponował Sejmowi debatę nad sprawą, której nie zamierzał załatwić. Cała sprawa służy napędzaniu nastrojów antyniemieckich, bo rząd sobie ubzdurał, że to mu pomoże w wyborach za rok. Dodatkowo nie została nota sformułowana do strony rosyjskiej, w sprawie reparacji niemieckich (miał je wypłacić Polsce Związek Sowiecki) i odszkodowań za wkroczenie Sowietów do Polski oraz jego skutki. Za to odpowiada Rosja, która ma przecież zobowiązania po ZSRR. Swoją drogą należy opracować wniosek reparacyjny także do Rosji – reparacje nie są przecież związane z tym, że ktoś był formalnie przegranym w wojnie, ale dotyczą złamania prawa międzynarodowego i naprawienia szkód. Teraz jest dobry moment, by takie sprawy podnosić – na świecie będzie łatwiej wytłumaczyć, jak działa rosyjska machina wojenna. Rząd jednak milczy.
Borys Budka powiedział, że jak zmieni się władza, to Polska dostanie reparacje.
Powrócimy do poważnych stosunków polsko-niemieckich. Wszystkie sprawy, które są zaległe w relacjach polsko-niemieckich, będą w poważny sposób rozwiązywane, ale skończy się antyniemieckie fiksum-dyrdum, maniakalne poszukiwanie „partii niemieckiej” w Polsce, wyzywanie opozycji od zdrajców itd. Sprawa antyniemieckiej kanonady PiS wciąga Polskę w awantury i ośmiesza, ale tym razem posłużyła znowu tylko do zabiegów PR-owskich. W nocie skierowanej do Niemiec nie pojawiają się, jak rozumiem, nowe elementy, zebrano po prostu wszystkie sprawy, które i tak są realizowane w stosunkach polsko-niemieckich lub które są znane i są już przedmiotem kontrowersji. Nawet minister nie dołączył do noty załącznika w postaci „raportu Mularczyka”, który rząd tak wychwalał. Widać, że nie byli gotowi na poważne rozmowy ani od strony prawnej, ani merytorycznej. Myśmy dali poparcie rządowi w Sejmie, zakładając, że w tak poważnych sprawach jak skutki II wojny światowej zachowają się jednak profesjonalnie i odpowiedzialnie. Skończyło się, jak widać. A w relacjach z Rosją, gdzie nigdy nie załatwiono odszkodowań, nie dzieje się nic, no to chyba coś jest nie tak.