Lipnica Wielka to wieś w w powiecie nowotarskim, malowniczo położona u stóp Babiej Góry. Słynie z historii, sięgającej XVII wieku i wciąż używanej we wsi gwary orawskiej. Wkrótce może tez zasłynąć ze specjalnie przyjętej dla siebie ustawy. Dwa projekty w jej sprawie są już w Sejmie i powstała nawet podkomisja nadzwyczajna, która w poniedziałek odbędzie posiedzenie wyjazdowe w Urzędzie Gminy w Lipnicy Wielkiej.
Wszystko przez problemy z tzw. scaleniem gruntów w tej wsi, czyli wymianę rozdrobionych działek między właścicielami. Proces scalania został zapoczątkowany w 1984 roku, formalnie w 1987 roku, zakończył się zaś w 2006 roku decyzją wójta gminy Nowy Targ. Decyzję tę utrzymało w mocy Samorządowe Kolegium Odwoławcze, jednak uchylił ją w 2011 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. Decyzję WSA potwierdził dwa lata później Naczelny Sąd Administracyjny.
Zdaniem wójta Alojzego Lichosyta przecięcie prawniczego węzła gordyjskiego jest niezbędne
Teoretycznie scalenie powinno więc ruszyć od początku. W praktyce nie jest to możliwe. Po wydaniu decyzji scaleniowej przez wójta, a przed prawomocnym orzeczeniem NSA, wiele nieruchomości zmieniło bowiem właściciela. Nie da się już więc powrócić do stanu sprzed scalenia.
Wójt gminy Lipnica Wielka Mateusz Alojzy Lichosyt mówi „Rzeczpospolitej”, że bałagan prawny jest bardzo dotkliwy dla mieszkańców. – Począwszy od 2011 roku mają oni duże trudności z uzyskiwaniem pozwoleń na budowę. Problemem jest też brak możliwości obrotu nieruchomościami. Do dziś czynności w tym zakresie nagminnie odmawiają notariusze. Banki zaś nie chcą udzielać mieszkańcom kredytów hipotecznych – wylicza wójt. – Zaś z punktu widzenia samorządowca problemem są inwestycje w infrastrukturę, np. remonty i budowa dróg. W efekcie gmina traci szansę na rozwój.