Miasto padło po niecałych dwóch tygodniach obrony. Walki o sąsiadujący z nim przez rzekę Siewierodonieck trwały ponad dwa miesiące. – Jeśli w Siewierodoniecku, po miesiącu ulicznych walk pozostały w miarę całe niektóre domy i budynki administracyjne, to w Lisiczańsku – w krótkim okresie – te ostatnie zniszczono do piwnic – mówił o walkach szef ukraińskiej administracji obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.
Nie ma on już czym zarządzać poza działalnością partyzancką. Po zdobyciu Lisiczańska całe terytorium obwodu jest okupowane przez Rosjan. W każdym razie tak zameldował prezydentowi Putinowi jego minister obrony Siergiej Szojgu.
Chaos odwrotu
Część ukraińskich wojskowych twierdzi, że odwrót z miasta odbył się planowo i trwał powoli od początku ubiegłego tygodnia. Rosjanom udało się wtedy odepchnąć ukraińskich żołnierzy z pozycji na południowy zachód od Lisiczańska.
Czytaj więcej
Po ciężkich walkach o miasto Lisiczańsk w obwodzie ługańskim Siły Zbrojne Ukrainy zostały zmuszone do wycofania się z zajmowanych pozycji i granic - poinformował Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Rosyjskie ministerstwo obrony zapewnia teraz, że miasto „jest całkowicie okrążone”, a w „kotle” znalazło się „duże zgrupowanie ukraińskie”. Jednak rosyjscy dowódcy na miejscu mówią już o jego pełnym opanowaniu. Ale w niedzielę słychać było jeszcze strzelaninę w centrum Lisiczańska, możliwe więc, że jakieś niewielkie grupy ukraińskich żołnierzy rzeczywiście tam pozostały. Podobnie w okolicach miejscowej rafinerii, choć niewykluczone, że ostrzeliwuje ją już ukraińska artyleria, by powstrzymać dalszy marsz Rosjan.