Były prezydent był pytany czy na ponad rok przed wyborami rozmawianie o wspólnej liście wyborczej w wyborach do Sejmu jest istotne.
- To na pewno jest istotne, wspólna lista jest szansą dodatkową na pokonanie PiS w wyborach. Ale to nie jest jedyna szansa. Według mnie szansa będzie polegała również na tym, że pojawi się środowisko polityczne, które potrafi odebrać część sfrustrowanych, zniechęconych do PiS dawnych wyborców. To musi być formacja umiarkowanie konserwatywna, proeuropejska, ale jednocześnie szanująca tradycyjny system wartości. Stąd jest ważne, by mówiąc o wspólnej liście, wspólnym starcie w wyborach pamiętać o tym, że musi być na opozycji biegun umiarkowanie konserwatywny. Myślę, że jakaś forma integracji powinna zacząć się właśnie od tego bieguna - przekonywał były prezydent.
- Są trzy podmioty polityczne, które deklarują formę umiarkowanego konserwatyzmu. To przede wszystkim PSL wraz z Koalicją Polską, to jest środowisko Szymona Hołowni (Polska 2050 - red.) i to jest partia Jarosława Gowina (Porozumienie - red.) - dodał.