Mimo pozytywnej rekomendacji sejmowej komisji do czwartku nie doszło do głosowania w Sejmie nad kandydaturą Adama Glapińskiego. PiS potrzebuje bezwzględnej większości głosów do przeforsowania tej kandydatury. A w kilku głosowaniach w ostatnich miesiącach opozycji udawało się odnosić „taktyczne” sukcesy. Np. Sejm nie zdecydował o uchyleniu immunitetu posłowi Sławomirowi Nitrasowi, upadła też poprawka do specustawy uchodźczej dotycząca bezkarności urzędniczej. W Klubie PiS wyłamało się wtedy troje parlamentarzystów.
Teraz stawka jest jednak dużo większa, bo jak zauważają nasi rozmówcy z Klubu PiS, kandydat, który przepadł w głosowaniu, nie może być zgłoszony ponownie.
Prezesa Glapińskiego na drugą kadencję zgłosił na początku roku Andrzej Duda. Nie było wtedy – jak mówiły nasze źródła w Pałacu Prezydenckim – alternatywnej kandydatury. – Prezydent zarówno wtedy, jak i teraz wspiera prezesa Glapińskiego w 100 proc. – słyszymy z okolic Pałacu Prezydenckiego.
Czytaj więcej
„Zasługi Adama Glapińskiego w czasie kończącej się pierwszej kadencji? Takich nie widzę. Minusy? Fatalna komunikacja z rynkami, marginalizacja Rady Polityki Pieniężnej, a co za tym idzie pomniejszenie autorytetu NBP. Zmiana w fotelu prezesa banku centralnego nie zaszkodziłaby nikomu, mogłoby być co najmniej tak samo, z dużą szansą na lepiej” – mówi Grzegorz Siemionczyk z działu ekonomicznego „Rzeczpospolitej”.
Glapiński miał i ma też bardzo dobre relacje z Nowogrodzką. Popierają więc go dwa ważne ośrodki władzy. Do głosowania jednak nie doszło w trakcie posiedzenia Sejmu w tym tygodniu – mimo oczekiwań, że stanie się to w środę, tuż przed Wielkanocą. Do wyboru potrzebna jest bezwzględna większość. Wszystko zależy więc od mobilizacji.