Po raz pierwszy od początku rosyjskiej inwazji głos zabrał zbiegły w 2014 roku do Rosji były ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz. Na łamach rosyjskiej rządowej agencji Ria Novosti zwrócił się do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Twierdzi, że w 2014 roku jego zwolennicy przekonywali go, by nie oddawał władzy i walczył do końca. – Nie ma takiej władzy, która byłaby droższa od krwi naszych dzieci – namawia ukraińskiego przywódcę, by powstrzymał rozlew krwi „każdym kosztem”. Powtarza tezy rosyjskiej propagandy i grozi „najsurowszą karą” ukraińskim politykom, którzy rozpoczęli antyterrorystyczną operację w Donbasie w 2014 roku.
– Czy mogę jakoś pomoc narodowi ukraińskiemu? Niestety moją bronią pozostaje jedynie modlitwa i szczera wiara w Pana Boga – stwierdził.
Nikt tu na Janukowycza nie czeka
Mykoła Kniażycki
Czołowy portal nad Dnieprem „Ukraińska Prawda”, powołując się na dane wywiadu, informował ostatnio, że Kreml planuje przywrócić Janukowycza na stanowisko prezydenta Ukrainy. Z informacji tych wynika, że samolot obalonego w 2014 roku prezydenta odwiedził w ostatnim tygodniu kilka rosyjskich miast: Orenburg, Murmańsk, Soczi, Petersburg, a w poniedziałek był w Mińsku na Białorusi.
Spektakularną ucieczkę Janukowycza z Kijowa do Rosji w lutym 2014 roku obserwował cały świat. Jego rządy (2010–2014) zakończyły się rewolucją na Majdanie oraz masakrą, w której życie straciło ponad 100 osób. Po ucieczce Janukowycza Ukraińcy ujrzeli jego podkijowską rezydencję Meżyhiria, słynny złoty bochenek, pozłacony sedes oraz garaż wypełniony luksusowymi samochodami. Ale miliardów, których się „dorobił”, Ukrainie w pełni nigdy nie udało się odzyskać.