Za skierowaniem wezwania do prezydenta głosowała przygniatająca większość 351 deputowanych. Przedstawiając projekt rezolucji autorstwa frakcji komunistycznej, Kazbek Tajsajew zapewnił, że Rosjanie zgodzą się na obniżenie poziomu życia i „mogą nawet zrezygnować z 13. emerytury", byle tylko wesprzeć Donbas.
Wyniki głosowania triumfalnie odczytał deputowany Aleksandr Borodaj, były „premier Doniecka", a obecnie rosyjski parlamentarzysta.
– Nie należy wybiegać do przodu, żadnych decyzji jeszcze nie podjęto – studził nastroje rzecznik Kremla. Teraz jednak wyłącznie od decyzji Putina będzie zależało, czy i kiedy separatystyczne republiki zostaną uznane.
Wiosną 2014 r. separatyści na opanowanych przez siebie terenach wokół Doniecka i Ługańska przeprowadzili referenda w sprawie niepodległości republik ludowych Donieckiej i Ługańskiej. Ogłoszono, że większość głosujących była „za". Ale „za" była też w późniejszych referendach o przyłączeniu tych terenów do Rosji oraz połączeniu obu republik ludowych w jedną.
„No i teraz Putin będzie mógł mówić zachodnim partnerom: Widzicie, jestem waszą ostatnią nadzieją na pokojowe zakończenie konfliktu" – skomentował decyzję szef radia Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow.