Na granicach Białorusi mają się pojawić rosyjskie punkty wywiadowcze w celu „wykonania wspólnych zadań". Do współpracy z białoruskimi pogranicznikami ma zostać zaangażowana rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa. Wszystko w ramach podpisanego jeszcze pomiędzy FSB i Państwowym Komitetem Pogranicznym (białoruski odpowiednik straży granicznej) w 2012 r. protokołu o „współpracy w dziedzinie wywiadu radiowego".
Ukraińska stacja TSN ujawniła dokument, prawdopodobnie przechwycony przez wywiad Kijowa. Chodzi o pismo, które szef białoruskich pograniczników gen. Anatol Lapo napisał w połowie grudnia do gen. Władimira Kuliszowa, wiceszefa FSB i dyrektora rosyjskiej służby pogranicznej. Białorusin odnotowuje, że w ubiegłym roku „wzrosła intensywność wspólnych działań" dotyczących „zbadania sytuacji radioelektronicznej na zachodnim odcinku Państwa Związkowego". Pisze o dziesięciu wspólnie przeprowadzonych operacjach, które w ubiegłym roku trwały w sumie 126 dni. W piśmie przekonuje o „militaryzacji państw sąsiednich" oraz „zwiększeniu sił NATO w Europie Wschodniej". „Rośnie międzynarodowa presja na Białoruś, która jest wojskowym i politycznym sojusznikiem Rosji" – czytamy w dokumencie. Białoruski generał proponuje więc utworzenie stałych białorusko-rosyjskich punktów wywiadowczych i uregulowanie prawne ich statusu.