Trzeba by się naprawdę mocno nakombinować, żeby przy sygnałach wysyłanych przez Berlin – z głośną wypowiedzią wiceadmirała Kaia-Achima Schönbacha na czele – mieć wątpliwości co do postawy Niemiec wobec problemu rosyjskiego.
Przypomnijmy, co pan wiceadmirał powiedział w dyskusji w indyjskim think tanku, bo ma to duże znaczenie. Stwierdził, że Krym już jest stracony i nie ma co wracać do tematu, a także we wzruszający sposób wyraził zrozumienie dla Władimira Putina: „To, czego on naprawdę chce, to być szanowanym i traktowanym na równi. I – mój Boże – okazywanie komuś szacunku prawie nic nie kosztuje, nic nie kosztuje. Jeśli ktoś by mnie zapytał, łatwo jest oddać mu szacunek, którego się domaga – i na który zapewne zasługuje". Niestety, relacje z wystąpienia pana wiceadmirała nie wspominają o tym, jakie to sposoby oddawania należnego szacunku Putinowi doradzał. Wysłanie delegacji UE z wiernopoddańczym adresem? Kontrybucji od państw UE? A może wystarczy wywalić państwa bałtyckie z NATO?
Czytaj więcej
Wiceadmirał Kay-Achim Schönbach na chwilę stał się najsławniejszym niemieckim wojskowym. Stracił...
Kai-Achim Schönbach w następstwie swojej wypowiedzi stracił stanowisko dowódcy niemieckiej floty, a w ramach gaszenia pożaru twierdził, że wyrażał jedynie własną opinię. Cóż. Nie wątpię, że wiceadmirał tu akurat mówił prawdę. Była to jego opinia. Pytanie, czyja jeszcze w jego otoczeniu. Bo przecież nie mówimy tutaj o zdaniu jakiegoś przypadkowego Hansa, wygłoszonym w piwiarni. To opinia sprzeczna ze stanowiskiem NATO, a także Polski, której wyraziciel dowodził segmentem wojska naszego sojusznika. Nie wiedziano o niej? Wiedziano, ale tolerowano? Patrząc na to, jak w sprawie Ukrainy kluczy rząd Olafa Scholza, można uznać, że to pytania retoryczne.
Niemcy mają prawo prowadzić politykę, jaką uznają za najkorzystniejszą dla siebie. My jednak powinniśmy oceniać sytuację realistycznie. Tego realizmu tym razem brakuje po opozycyjnej stronie polskiej sceny politycznej, która (z wyłączeniem Konfederacji) na zasadzie kontrastu z faktycznie głupią i automatyczną germanofobią PiS postanowiła uprawiać równie automatyczną germanofilię.