Nie jestem pewien, ilu wyborców PiS ma świadomość, że ich rząd podpisał w Glasgow, podczas szczytu klimatycznego, deklarację dotyczącą rezygnacji z produkcji i rejestracji nowych aut spalinowych najdalej do 2040 r., a gdzie się da – o pięć lat szybciej. Sądzę, że niewielu. Gdy zaczęto o niej głośno mówić, rządzący bronili się, że jest ona „niewiążąca". Nie podpisały jej ani USA, ani Chiny, ani nawet Niemcy. Jak nasza władza wyobraża sobie realizację tego nonsensownego planu? Auta na baterię nijak nie są w stanie zastąpić aut spalinowych pod względem praktyczności i nie ma na razie technologii bateryjnej, która by to umożliwiała. Generują za to mnóstwo problemów.