Wiceminister sportu i turystyki Łukasz Mejza założył firmę, która obiecywała pomoc nieuleczalnie chorym pacjentom, a ceny miały zaczynać się od 80 tys. dolarów. Miał osobiście odwiedzać rodziców chorych dzieci - napisała Wirtualna Polska. W wydanym w tej sprawie oświadczeniu poseł Mejza stwierdził, że publikacja "jest kolejnym nierzetelnym atakiem" na jego wizerunek i że podjął kroki prawne w celu ochrony swej reputacji. Dodał, że ani on, ani wymieniona w artykule spółka nie zarobili "złotówki na działalności opisanej w artykule" i że wycofał się z działalności firmy "po powzięciu informacji o wątpliwościach natury medycznej i moralnej dotyczących tej terapii".