Polska historia ostatnich lat dowodzi, że Rubikon konstytucji może być przekraczany kilka razy. Rządząca partia w ataku na dotychczasowy wymiar sprawiedliwości zdążyła już zdemolować Trybunał Konstytucyjny i arbitralnie odwołać niemal 200 kierujących sądami prezesów i wiceprezesów. Teraz demolka ma dotknąć Sądu Najwyższego, bo tylko tak można nazwać motywowaną ideologicznie czystkę personalną.
Najpierw uchwalono przepisy łamiące zasadę trójpodziału władzy. W wtorek to prawo weszło w życie, oddając w ręce prezydenta kwestię dalszego orzekania przez dotychczas niezależnych i z konstytucyjnymi gwarancjami niezawisłości sędziów SN. Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że takich kroków oczekuje elektorat, że tylko spełnia obietnicę wyborczą. Ja jednak takiej obietnicy nie pamiętam. PiS obiecywał przyspieszenie reform, politykę prorodzinną, reorganizację szkolnictwa, wsparcie dla małego i średniego biznesu, reformy nieefektywnego sądownictwa. I były to postulaty godne poparcia.