Pomimo tego, że polska lewica od prawie dwóch dekad jest w permanentnym kryzysie, to obecnie mają miejsce trzy zjawiska, które czynią perspektywę budowy nowej formacji w tym miejscu sceny politycznej bardziej niż obiecującą. Dwa z nich mają charakter polityczny i być może tymczasowy, trzecie, mając kontekst społeczny, jest czynnikiem trwałym i poważnie wpływającym na deklaracje wyborców w dłuższej perspektywie czasowej. Swoiste lewicowe momentum sprzyja obecnie nowym pomysłom i inicjatywom po tej stronie sceny partyjnej.
Powrót PO do korzeni
Zacznijmy od tych pierwszych. Po powrocie Donalda Tuska wyraźnie możemy obserwować przesuwanie się PO w prawo, ku umiarkowanym wyborcom centrowym. O ile poprzednie kierownictwo wyraźnie ciążyło ku agendzie liberalno-lewicowej, prawie nieodróżnialnej od programu Wiosny czy postulatów Strajku Kobiet, o tyle Tusk zdecydowanie zmienił akcenty i komunikaty wypływające ze strony PO – mówi o obronie polskiego Kościoła przed PiS, o wartościach rodzinnych, o poszanowaniu polskiej tradycji. To na razie tylko retoryka, która nie znalazła jeszcze odbicia w dokumentach programowych partii, ale daje się odczuć, że były szef Rady Europejskiej chce powrotu swojego ugrupowania do jego chadeckich korzeni. To zasadniczo różni się od tego, co „młodzi", którzy do niedawna rządzili partią, mieli w głowach i sercach (oraz na partyjnych sztandarach).
Taka zmiana kursu niewątpliwie daje więcej politycznego tlenu lewicy. Jeśli bowiem PO nie zamierza w najbliższym czasie ścigać się z SLD czy z Razem w progresywnych postulatach, to dla tych formacji otwierałaby się szansa na zyskanie sympatii wyborców, do tej pory wahających się, czy poprzeć je, czy też może skręcającą w lewo Koalicję Obywatelską Budki, Trzaskowskiego, Nitrasa, Pomaski, Tomczyka, Lubnauer i Nowackiej.
Tutaj dochodzimy do drugiego zjawiska – kryzysu parlamentarnych partii lewicowych – który sprawia, że mogą one nie skorzystać na zmianie programowej rekonfiguracji PO. Za to otwierają się ciekawe perspektywy dla ewentualnej nowej progresywnej formacji. SLD pogrążony jest w wewnętrznej wojnie, Razem straciło impet i wyczerpało pomysły na siebie, a Wiosny po prostu już nie ma. Przyczyny wszystkich tych procesów są odmienne i bardzo ciekawe, ale nie stanowią istoty naszego artykułu, choć warto zwrócić uwagę, że dwie największe partie w obecnym parlamencie powstały na gruncie kryzysu innych ugrupowań. PiS wyłonił się w wyniku klęski AWS, a PO z kryzysu UW. To może dawać właściwą perspektywę szansom nowej lewicowej formacji. Z naszego punktu widzenia najważniejszy jest fakt niekwestionowanego kryzysu instytucjonalnego w partiach parlamentarnej lewicy oraz – wynikający z tego – „zjazd" sondażowy całej formacji. Po 1989 r. notowania sondażowe lewicy jako całości nigdy nie były tak niskie, a dzieje się to przecież przy wzrastającej liczbie osób deklarujących progresywne sympatie polityczne.
To prowadzi nas do trzeciego fenomenu, który – jako się rzekło – ma charakter trwalszy i mniej uzależniony od takich czy innych decyzji liderów politycznych. Bo właśnie wspomniany powyżej wzrost sympatii lewicowych jest faktem odnotowywanym przez badaczy. Dotyczy to zwłaszcza młodych ludzi, szczególnie kobiet. Każdy pogłębiony sondaż przynosi jednoznaczne wyniki – pokaźny odsetek wyborców opowiadających się za lewicową agendą polityczną, antyklerykalizmem, prozachodnim nastawieniem i progresywizmem aksjologicznym. Potwierdzają to także przekrojowe badania z ponad 100 krajów amerykańskiego think tanku PEW Research Center, które pokazały, że młodzi Polacy laicyzują się najszybciej na świecie.