O zaproszeniu premiera na spotkanie poinformował wczoraj w programie TVN „Kawa na ławę” prezydencki minister Michał Kamiński. – Prezydent będzie chciał osobiście od premiera wysłuchać relacji z wizyty w Moskwie – dodał. Jednocześnie Kamiński ocenił, że wyjazd Donalda Tuska do Rosji niewiele przyniósł.
Dokładnie w takim samym tonie wypowiadają się politycy PiS. – To miała być propagandowa akcja rządu, ale się nie udała – twierdzi były wiceszef MSZ Paweł Kowal.
Politycy PO twierdzą, że Tusk osiągnął tyle, ile się dało, czyli doprowadził do ocieplenia klimatu między państwami. Współpracownicy premiera zapewniają, że Tusk może o tym poopowiadać prezydentowi. Dziwią się jednak, że o zaproszeniu na spotkanie dowiedzieli się z mediów. – To co najmniej nieeleganckie – mówi Rafał Grupiński, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera.
Także wiceprzewodniczącemu Klubu PO Jarosławowi Gowinowi nie przypadł do gustu kolejny publiczny występ Kamińskiego. – Pan prezydent powinien się zastanowić, czy jego współpracownicy dobrze służą urzędowi głowy państwa i Polsce – dodaje Gowin.
Nie wiadomo, kiedy do spotkania Kaczyńskiego z Tuskiem miałoby dojść. Premier w najbliższym czasie wybiera się na krótki urlop. Zaproszenie od prezydenta może mu pokrzyżować szyki – a to zdaniem niektórych naszych rozmówców może być jakieś drugie dno w całej sprawie. Tym bardziej że, jak tłumaczą przedstawiciele rządu, prezydent może się wszystkiego dowiedzieć o wizycie w Moskwie z pierwszej ręki, czyli od jednej ze swoich współpracowniczek, która była w rządowej delegacji. Chodzi o Urszulę Doroszewską, zastępcę dyrektora Biura Spraw Międzynarodowych Kancelarii Lecha Kaczyńskiego. – Pytanie tylko, czy była ona dopuszczona do wszystkich rozmów, jakie się odbywały w Moskwie – zastanawia się polityk PiS.