Nie ma też nic nagannego w tym, że pracownik naukowy uczelni albo dyplomata ma drugi, niejawny etat oficera służb specjalnych.
Choć nie mamy wciąż pełnej wiedzy, czy sędzia Mariusz Muszyński był pracownikiem UOP w latach dziewięćdziesiątych, sprawa budzi wątpliwości z kilku powodów.
Po pierwsze wykonywanie pewnych zawodów nie powinno być połączone z działalnością w służbach specjalnych. Ustawa o ABW wylicza długą listę osób, które nie mogą być współpracownikami służb – posłów, senatorów, adwokatów, prokuratorów, sędziów, dziennikarzy, rektorów uczelni wyższych czy najważniejszych urzędników państwowych. Na odstępstwa od tej reguły wydać zgodę może jedynie premier.
Trudno bowiem sobie wyobrazić, by w demokratycznym państwie sędzia czy prokurator działał na zlecenie służb specjalnych podczas swojej codziennej pracy i podejmował decyzje – kierował akty oskarżenia lub wydawał wyroki nie w świetle przepisów, ale na zamówienie służb.
Wydaje się, że podobnie jest z pełnieniem zaszczytnej funkcji sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Oficera tajnych służb obowiązuje lojalność wobec służby nawet po zaprzestaniu oficjalnej współpracy. Może się więc rodzić pytanie, czy w swej pracy w TK, taka osoba kierować się będzie wyłącznie konstytucją RP, czy innymi wskazaniami.