Jak dowiaduje się „Rzeczpospolita", w Ministerstwie Zdrowia porozumienie między rządzącą większością a autorami projektu ustawy dotyczącej marihuany do celów medycznych było gotowe już w listopadzie. Projekt złożony przez posła Kukiz'15 Piotra Liroya-Marca został w specjalnej podkomisji zmodyfikowany, wprowadzono m.in. możliwość wytwarzania preparatów farmaceutycznych z produktów sprowadzanych z zagranicy, tak by lekarze mogli przepisać sporządzenie produktu na receptę w aptece.
Nieoczekiwanie w pewnym momencie rząd wycofał się z ustaleń, twardo stawiając kwestię importu, który ma być jedynym sposobem pozyskiwania suszu i oleju. To z kolei jest nie do przyjęcia dla wnioskodawców. – To jest albo lobbing dużych firm farmaceutycznych, albo głupota – mówi nam nieoficjalnie jeden z posłów podpisanych pod projektem.
Z kolei ze źródeł zbliżonych do ministerstwa dowiadujemy się, że sprawę zablokowała wtedy osoba blisko współpracująca z premier Beatą Szydło i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Polityk ten miał się upierać przy rozwiązaniu eliminującym miejscową produkcję, niezależnie od tego, czy prowadzoną przez pacjentów czy instytucję państwową.
PiS zapewnia teraz, że ustawa powinna być uchwalona do końca lutego. Zielone światło dała we wtorek premier Beata Szydło. – Chodzi o dokończenie w lutym całego procesu legislacyjnego, czyli prac w Sejmie i Senacie – zapewnia „Rzeczpospolitą" poseł PiS Tomasz Latos, wiceszef Komisji Zdrowia.
PiS uznało, że dalszy opór w sprawie dopuszczenia marihuany do celów leczniczych jest bezcelowy, szczególnie po dramatycznej walce o spełnienie tego postulatu, jaką prowadził Tomasz Kalita, były rzecznik SLD, zmarły w poniedziałek na glejaka mózgu.