W środę prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko podczas spotkania z szefem belgijskiej dyplomacji zapewniał, że jest gorącym zwolennikiem Unii Europejskiej. Ale już w czwartek przed białoruskimi sądami stanęło niemal 50 osób, aresztowanych podczas protestów w Mińsku, Mohylewie i Grodnie.
Manifestacje trwają na Białorusi od kilku tygodni i nie przerwało ich nawet to, że władze zamroziły na rok realizację skandalicznej ustawy, dotyczącej „podatku od bezrobocia", będącej ich przyczyną. Coraz częściej pada hasło „Łukaszenko musi odejść", a opozycja nawołuje do ogólnokrajowego protestu 25 marca.
W ostatnich dniach na Białorusi zostało aresztowanych i ukaranych już ponad 100 osób. Prawie wszystkich liderów opozycji skazano na kilkanaście dni aresztu. Ratować trwające od kilku lat ocieplenie stosunków z Zachodem próbował w środę szef białoruskiego MSZ Uładzimir Makiej, którego rosyjskie media nazywały autorem „europejskiego kierunku rozwoju Białorusi". – Zawsze jest zagrożenie, że ten kruchy proces normalizacji stosunków Białorusi z Unią Europejską może się zakończyć – mówił Makiej podczas spotkania z szefem belgijskiej dyplomacji Didierem Reyndersem, który odwiedził Mińsk. – Nie twierdzę, że aresztowania były prawidłowe – dodał. Nie często tak odważne wypowiedzi padają z ust białoruskich ministrów. Lokalne media zaczęły nawet spekulować na temat konfrontacji, która jakoby trwa pomiędzy głównym dyplomatą a szefem MSW Igorem Szuniewiczem.
–Resorty te prowadzą zupełnie odmienną politykę. Ministerstwo spraw zagranicznych jest zainteresowane kontynuowaniem tak zwanej odwilży w stosunkach z Unią Europejską, zdejmowaniem z Białorusi różnego rodzaju sankcji i przyciąganiem inwestycji. Ale szef MSW też chce udowodnić Łukaszence, że jest skuteczny. – Przestępczości na Białorusi prawie nie ma (lecz to nie jego zasługa), więc postanowił walczyć z „wewnętrznymi wrogami" czyli z opozycją – mówi „Rz" białoruski analityk Aliaksandr Feduta, były bliski współpracownik Łukaszenki. – Każdy z nich chce udowodnić, że jest skuteczny. Ale wszystko będzie zależało od tego, w jakim humorze obudzi się prezydent.
Na razie najbardziej podpadają białoruscy anarchiści, którzy w ostatnim czasie uaktywnili się. To oni często stają na czele protestów i w pierwszej kolejności są brutalnie zatrzymywani po ich zakończeniu. – Stara opozycja jest mocno przewidywalna, na pewno część współpracuje ze służbami. Środowisko anarchistów na Białorusi jest bardzo zdecentralizowane i nieprzewidywalne. To budzi niepokój władz – mówi „Rz" Aliaksandr Klaskouski, znany białoruski politolog.