Rzeczpospolita: Około 50 tys. uczniów zakłada do szkoły mundur. Klasy wojskowe są jednak traktowane po macoszemu. Ich absolwenci nie mogą też liczyć na bonusy w przyjęciu do wojska. Można odnieść wrażenie, że państwo marnuje zapał ludzi, którzy chcieliby służyć w armii?
Michał Dworczyk, wiceminister obrony narodowej: To prawda. Mamy do czynienia z niewykorzystaniem potencjału, który jest znaczący. W klasach mundurowych: policyjnych, wojskowych, pożarniczych oraz tworzonych pod patronatem Straży Granicznej czy Służby Więziennej uczy się ponad 50 tys. dzieci. Jednak program realizowany przez te klasy jest zróżnicowany, podobnie jak liczba godzin przeznaczonych na zajęcia szkolne. Jakość zajęć też w wielu przypadkach jest dyskusyjna. Niektóre klasy wyróżniają się tylko tym, że ich uczniowie raz w tygodniu zakładają mundur. Jednak mamy również szkoły, które solidnie przygotowują do służby wojskowej, a poziom kształcenia jest porównywalny z wojskową służbą przygotowawczą.