Latanie samolotem narzuca limity ilościowe, można je ominąć, każąc sobie wysłać paczkę do domu. Sprawdzone, sam tak robiłem w Hiszpanii i Portugalii. Ale można też jechać autem i ja mam wtedy zasadę – przewożę wino tylko, jeśli wracam jednego dnia, bez postojów i ryzyka, że mi się zagrzeje. Po wstępie zostają więc dwa pytania: co kupować oraz gdzie kupować?
Bez względu na budżet, jakim dysponujemy, jedna zasada jest uniwersalna – nie kupujemy win najtańszych. Tak, wiem, wino w Portugalii tańsze niż mleko, aż żal nie kupić, i jak tu się oprzeć? Ano oprzeć się. To tanie winko stołowe, które było tak dobre w chorwackiej knajpce, w domu tak nie smakuje. Nie te okoliczności przyrody, nie ten nastrój, nie to jedzenie. Naprawdę nie warto.