Aktualizacja: 04.07.2019 19:41 Publikacja: 05.07.2019 17:00
Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz
Dlaczego? Wstyd powiedzieć. A przecież powinniśmy się dawno przyzwyczaić do wagi tematów związanych z ekologią. Przede wszystkim dlatego, że ochrona środowiska była dla polskich władz zawsze kulą u nogi. Industrializacja kraju z czasów sowieckich w ogóle nie brała pod uwagę kwestii ekologicznych. Liczyły się huty, koksownie, kopalnie. Wyśrubowane normy produkcyjne. Kolejne plany trzy- i pięcioletnie, za którymi władze partyjno-państwowe goniły jak pies za kością. Kwestie środowiskowe pozostawały na tle tych ambitnych planów niemal niezauważalne. Rzeki przez to zmieniły się w ścieki (symbolicznie królowała w tej kategorii cuchnąca jak szambo katowicka Rawa), a miasta w przysypane grubym popiołem umieralnie. Wszelka profilaktyka była zakazana, bo sam temat skażeń był niezgodny z propagandą systemu.
Wszyscy wiemy, że kiedyś było lepiej. Polityka wyglądała zupełnie inaczej, miała inny poziom i klimat, a debaty...
Nowy spektakl Teatru Współczesnego za dyrekcji Wojciecha Malajkata pokazuje, że warto szukać w teatrze wzruszenia.
Nadmierne i niepoprawne stosowanie leków to w Polsce plaga. Książka Arkadiusza Lorenca pokazuje tło tego problemu.
„Ale wtopa” to gra, przez którą można nieźle zdenerwować się na znajomych.
„Thunderbolts*” przypomina, że superbohaterowie wcale nie są doskonali.
W debacie o rynku pracy nie można zapominać o człowieku. Ideałem dla większości pozostaje umowa o pracę, ale technologie i potrzeba elastyczności oferują nowe rozwiązania.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas