Grace była przekonana, że gdyby tylko była mężczyzną, to marynarka posłałaby ją na morze. Jednak nowo mianowana porucznik Hopper nie spędziła nawet jednego dnia na pokładzie okrętu marynarki wojennej, gdyż coś w jej historii zatrudnienia wzbudziło zainteresowanie – z całej listy osiągnięć znaczące okazały się studia nad metodą różnic skończonych na Uniwersytecie Nowojorskim pod kierunkiem Richarda Couranta. Marynarka z dnia na dzień zmieniła rozkazy dla Grace. Podczas szkolenia przypuszczała, że jej praca w wojsku będzie polegała na łamaniu szyfrów wroga wraz z elitarną grupą kryptografów – matematyków i logików pracujących pod nadzorem jednego z dawnych profesorów Grace z Uniwersytetu Yale w budynku łączności marynarki wojennej. Uczyła się nawet kryptografii, żeby być przygotowaną na taką ewentualność. Tymczasem wysłano ją na Harvard, gdzie, jak chętnie mawiała, została trzecią programistką pierwszego na świecie komputera.
Dwie bestie
Kiedy pojawiła się na Harvardzie w lipcu 1944 roku, szybko się zgubiła. Nigdzie nie mogła znaleźć Biura Łącznikowego Marynarki, nie poinformowano jej, gdzie ma stacjonować ani czym się zajmować. Kręciła się po kampusie, aż wreszcie uzbrojony strażnik zaprowadził ją do piwnicy uniwersyteckiego Laboratorium Fizyki imienia Cruft. Przy drzwiach czekał na nią dziarski, niemal dwumetrowy mężczyzna z głębokimi zakolami, który już był poirytowany. Powitał ją słowami: „Gdzie pani się podziewała?". Zbita z tropu jego zachowaniem, powiedziała, że właśnie przyjechała ze Szkoły Podchorążych i cały ranek szukała właściwego miejsca. „Byłam nieco zdezorientowana i w tym momencie oczywiście kompletnie wystraszona zachowaniem komandora porucznika", wspominała.
„Powiedziałem im, że nie musi pani tego robić", wymamrotał. Jego zdaniem kobiety nie potrzebowały szkolenia wojskowego. Spytał, czy znalazła już sobie jakąś kwaterę. Wyjaśniła, że dopiero przyjechała. „No dobrze", odpowiedział, „zatem proszę zabrać się do pracy, a kwaterę zorganizuje pani sobie jutro".
Więc zabrała się do pracy, i to jak. Grace podczas wojny nie uczestniczyła w walkach, ale mimo to pokonała dwie bestie. Pierwszą z nich był ów wybuchowy mężczyzna, komandor porucznik Howard Aiken. Jeszcze jako student fizyki na Harvardzie Aiken – który ogromnie podziwiał Charlesa Babbage'a – zaprojektował mechaniczne urządzenie arytmetyczne będące w stanie rozwiązać każde zadanie, od podstawowych działań arytmetycznych aż po równania różniczkowe, jeśli tylko dawało się je uprościć do analizy numerycznej. Była to kwestia wygody – jego własna rozprawa doktorska była koszmarem pełnym długich i uciążliwych obliczeń. Owo urządzenie, zbudowane przez IBM w zamian za prawa własności i przekazane na użytek uniwersytetu na czas wojny, było drugą bestią ujarzmioną przez Grace. Ponieważ Aiken wyobrażał je sobie jako serię połączonych łańcuchowo kalkulatorów wykonujących pracę tuzina ludzi, nazwał je Automatic Sequence Controlled Calculator (Automatycznym, Sterowanym Sekwencyjnie Kalkulatorem). Wszyscy na Harvardzie nazywali je komputerem Mark I. Mark I został przypisany do Bureau of Ordnance (Biura Uzbrojenia Marynarki Wojennej), gdzie miał wykonywać obliczenia balistyczne dla celów wojennych, a Aiken potrzebował matematyków, którzy znali się na równaniach różniczkowych metodą różnic skończonych, a więc dokładnie tym, czym Grace się zajmowała, studiując u Richarda Couranta podczas tego wspaniałego roku, zanim Japończycy zbombardowali Pearl Harbor. Jednak Grace tego wszystkiego jeszcze nie wiedziała. Kiedy zawierała znajomość z Aikenem, usłyszała harmider w sąsiednim pomieszczeniu. Aiken zaprowadził ją do źródła hałasu. „To maszyna obliczeniowa", powiedział. Oszołomiona Grace obejrzała dokładnie urządzenie. „Było całkowicie pozbawione osłony", wspominała. Potężny Mark I ważył cztery i pół tony, miał prawie dwa i pół metra wysokości, tysiące ruchomych części i jakieś osiemset pięćdziesiąt kilometrów okablowania. Jego mechanizmy wewnętrzne były odsłonięte, ruchliwe i hałaśliwe. „Mogłam tylko na to patrzeć", wspominała Grace. „W tamtej chwili nie byłam w stanie nic powiedzieć".