To może dla wielu brzmieć niewiarygodnie, bo w minionych tygodniach w mediach można wysłuchać festiwalu opowieści dziwnej treści, w których poważni skądinąd teologowie przekonują, że „konsekrowane dłonie kapłana" nie mogą przenosić zarazków, że podczas Eucharystii nie można się niczym zarazić, czy że pandemia jest spiskiem przeciwko Kościołowi (tak, tak – taką opinię też usłyszałem). Wypowiedzi te, i to jest być może groźniejsze, uchodzą przy tym za wyrażające prawdziwą pobożność i autentyczną ortodoksję, a wypowiadający je wypadają w oczach części wierzących jako „ostatni sprawiedliwi" pośród zliberalizowanej hierarchii.