Nie przeszedł „drogi białej jak obłęd” – jak śpiewał Jacek Kaczmarski, nie umarł „na brudnym etapie w drodze do Kołymy” – jak pisał Anatol Stern, nie skonał „w mękach łagrowych na dalekiej, ach jak dalekiej Północy” – jak domniemywał Aleksander Wat. Nie rozszarpały go i nie skonsumowały wilki, jak głosiła legenda.
17 września 1938 roku Bruno Jasieński, były poeta polski, obywatel sowiecki, po usunięciu z WKP (b) eks-towarzysz skazany został na karę śmierci przez Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR i tego samego dnia rozstrzelany. Pogrzebano go, najprawdopodobniej, w Butowie pod Moskwą. Dokładnie rok później jego ojczyzna wybrana napadła na ojczyznę prawdziwą.
Nasza wiedza o wciąż budzącym zainteresowanie autorze „Buta w butonierce” powiększa się, a to za sprawą Krzysztofa Jaworskiego, który po pracach dotyczących aresztowania, wyroku i śmierci poety oraz jego perypetii we Francji napisał teraz biografię Jasieńskiego, w dużym stopniu porządkującą fakty i rozprawiającą się z wieloma narosłymi przez lata mitami. Niektórych z tych ostatnich szkoda, jak na przykład świetnej anegdoty o tym, jak w sierpniu 1920 roku w pomorskim Chełmnie zamkniętemu w wojskowym areszcie skandaliście przynosił wałówkę Stefan Wyszyński. Nawiasem mówiąc, tę historię wymyśloną przez brata poety zdezawuowała redaktorka „Rzeczpospolitej” Ewa K. Czaczkowska w wydanej kilka miesięcy temu książce „Kardynał Wyszyński”. Wynika z niej bowiem, że przyszły prymas od czerwca 1920 r. przebywał w domu, lecząc gruźlicę. Nie on więc nosił „wałówkę” Jasieńskiemu, lecz widocznie inny kolega z tego samego (1901) rocznika.
Wiele trudu włożył autor „Dandysa” w wyjaśnienie związków rodzinnych Wiktora Zysmana (pod tym nazwiskiem przyszedł na świat Bruno Jasieński). Ciągle nie wiemy jednak wszystkiego, także o pierwszej żonie poety Klarze Arem-Jasieńskiej, rozstrzelanej osiem miesięcy przed nim, o ich synu Andrzeju, który trafił do domu dziecka, skąd uciekł stając się „bezprizornym”, jak również o następnej żonie Jasieńskiego, wcześniej związanej m.in. z Sergiuszem Jesieninem – Annie Berziń.
Z sowieckiego okresu Jasieńskiego czekają na wypełnienie białe plamy, znaczące jego karierę polityczną. Na ten temat krążą zgoła fantastyczne opowieści, tyczące się i stylu życia tego poety, który zerwawszy z Polską, koniecznie „chciał nauczyć się i nauczył pisać w języku, którym mówił Lenin”, i faktycznych zadań, jakie miał do spełnienia w Tadżykistanie, pozostając w zażyłych stosunkach z Gienrichem Jagodą, szefem sowieckiej policji politycznej, zresztą rozstrzelanym następnie w tym samym co Jasieński, 1938 roku.