Film trwa niecałą minutę. Kilku zakapturzonych chłopaków atakuje na stacji benzynowej wsiadających do samochodu mężczyzn. Szybko sprowadzają ich na ziemię, kopią, jeden z napastników skacze po osłaniającym rękami twarz człowieku.
Bandyci i chuligani – to pierwsze, co przychodzi na myśl po obejrzeniu tej sceny.
Ofiarami są muzycy pogańsko-nacjonalistycznego zespołu Tormentia, napastnicy to bojówkarze Antify, radykalnej grupy określającej się mianem antyfaszystowskiej. Antifowcy umówili się z członkami zespołu na jednej ze stacji benzynowych, podając się za ich sympatyków. Mieli zadbać, by grupa bezpiecznie dojechała na koncert. Tormentia dała się wciągnąć w pułapkę. Efekt? Pobici do nieprzytomności muzycy na ziemi, zniszczony sprzęt muzyczny. Filmik z akcji można obejrzeć w Internecie. Autorzy informują, że wszystkie drastyczne momenty zostały usunięte.
Polska polityczna lewica, co wyraźnie pokazały ostatnie wybory, jest w odwrocie. Jest słaba, skłócona i nie przyciąga wyborców. Tymczasem oddolne inicjatywy lewicowe rosną w siłę. Powstają centra społeczne i kolektywy zrzeszające aktywistów prowadzących lewicową pracę u podstaw.
Na obrzeżach tego ruchu rośnie w siłę Antifa. Dziś antifowcy po raz kolejny szykują się do blokady Marszu Niepodległości, organizowanego przez narodowców z okazji 11 listopada. Specjalnie nie kryją, co jest ich głównym celem: zwalczanie, także fizyczne, faszyzmu we wszelkiej postaci i we wszystkich dziedzinach życia. „Konfrontacja fizyczna i ideologiczna – oznacza to walkę na dwóch płaszczyznach. Faszyści nigdy nie mogą przejąć kontroli nad ulicami, dlatego fizyczna konfrontacja z nimi jest nieunikniona" – czytamy w ich manifeście. Faszyzm w ustach antifowców to słowo klucz, którym określają zarówno ruchy neonazistowskie, jak i te odwołujące się do tradycji przedwojennego polskiego ruchu narodowego.
Choć oficjalnie radykalna Antifa nie weszła do Porozumienia 11 listopada, zrzeszającego środowiska lewicowe, które będą blokować marsz narodowców, to wiadomo, że to właśnie antifowcy, tak jak w ubiegłym roku, będą głównym bojowym zapleczem kontrmanifestacji. Na ich stronie internetowej przygotowania do 11 listopada idą pełną parą. Można tam znaleźć ABC demonstranta czy porady prawne. Uczestnicy radzą sobie nawzajem, by na akcję ruszać trzeźwym, w odpowiednim stroju („czasem dresy i firmowa czapeczka jest lepsza niż klasyczne czarne ubrania"), by zawsze dobrze się maskować (dlatego wskazane są czapki z daszkiem i kaptury), nie rozmawiać o szczegółach akcji przez telefon czy nawet Internet, a także by zawsze mieć ze sobą wodę mineralną, dokument ze zdjęciem oraz by na demonstrację nigdy nie iść samemu, lecz w grupie. Na stronie internetowej organizacji można też znaleźć instrukcje, jak się zachować w razie zatrzymania przez policję.
Jesteśmy bojowymi antyfaszystami
Już rok temu po zamieszkach 11 listopada podjęliśmy pierwszą próbę dotarcia do członków polskiej Antify. Szybko okazało się, że nie będzie to takie proste. Antifowcy pilnie strzegą swojej anonimowości. Odmawiają spotkań i jakichkolwiek kontaktów z mediami. Nie chcą pokazywać twarzy, o podaniu nazwiska nie wspominając. W tym roku ponowiliśmy nasze starania. „Musicie zrozumieć, że jesteśmy delikatnie mówiąc niesamowicie ostrożni w kontaktach z mediami i mamy swoje procedury" – napisali nam w jednym z e-maili, prosząc o przesłanie tematów ewentualnej rozmowy. Dopiero po wielu próbach udało nam się porozmawiać z aktywistami, którzy zgodzili się wypowiadać w imieniu polskiej Antify.
– Nie chcemy dodawać sobie konspiracyjnego sznytu – tłumaczyli. – Ale zdajemy sobie sprawę, że interesują się nami służby, próbuje nas inwigilować ABW, a policja wzywa nas na rozmowy, więc wolimy nie ryzykować dekonspiracji.
W Polsce nazwa Antifa funkcjonuje zaledwie od kilku lat, choć samo zjawisko organizowania się grup, które czynnie zwalczają skrajną prawicę, sięga początków lat 90. – Na Antifę składają się autonomiczne wobec siebie, nieformalne grupy, które w mniejszym lub większym stopniu ze sobą współpracują. Nie ma hierarchii ani jednego, ogólnopolskiego zwierzchnictwa. Decyzje podejmowane są wspólnie w ramach każdej grupy – opowiada jeden z naszych rozmówców.
Trudno określić, ile osób działa w polskiej Antifie. Sami antifowcy też tego nie wiedzą, gdyż nawet w stosunku do siebie nawzajem zachowują ostrożność. Bojówki działają w większości dużych polskich miast. Każdy może do takiej grupy dołączyć, każdy może też założyć własną. Robią to zazwyczaj osoby młode, tuż po maturze i studenci. – Są jednak wśród nas także ludzie nawet czterdziestoletni, którzy prowadzili taką działalność już na początku lat 90. i robią to do teraz – dodaje.