Tylko 99 zł za rok czytania.
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Aktualizacja: 24.05.2015 08:13 Publikacja: 22.05.2015 01:23
Wrocławski PaFaWag, czerwiec 1948 r. Świetlica zakładowa i lud pełen nadziei na nadjeżdżające lepsze jutro
Foto: PAP
Polska Partia Robotnicza (z czasem – PZPR) miała stworzyć społeczeństwo proletariackie. Jak ten burzliwy początek „nowego, wspaniałego świata" wyglądał z perspektywy prawdziwych robotników?
Padraic Kenney: Robotnicy nie byli entuzjastami PPR. Nie chcieli „nowego, wspaniałego świata". Entuzjaści pojawili się później i byli to głównie ludzie młodzi, bez doświadczenia, którzy marzyli o „budowaniu nowego społeczeństwa".
Ale robotnicy bez wątpienia oczekiwali głębokich zmian w Polsce. Pamiętali bezrobocie i wyzysk, wierzyli, że po wojnie będzie inaczej – nie dlatego, że władzę objęli komuniści, ale dlatego, że tak sobie wyobrażali powojenny świat. W wydanym właśnie w Polsce „Budowaniu Polski Ludowej" piszę, że brali udział w rewolucji – ale dla nich ta rewolucja nie miała nic wspólnego z PPR.
Czy PPR była dla nich atrakcyjna po wojnie?
To złożone pytanie, a odpowiedź na nie zależy od tego, jak rozumiemy „atrakcyjność" partii. PPR przyciągała ludzi na dwa sposoby. Po pierwsze, była instytucją, która dysponowała dobrami – zarówno konkretnymi, jak mieszkania czy praca, jak i mniej uchwytnymi: prezentowała się jako gwarant bezpieczeństwa, co szczególnie ważne było w przypadku powojennego Wrocławia. Po drugie, partia grała na populistycznych nutach. Gdy w 1947 roku rozpętała kampanię przeciwko „kapitalistom", czyli „bitwę o handel", robotnicy mogli widzieć w tym urzeczywistnienie ich marzeń o bardziej sprawiedliwej Polsce. Ale sama partia nie stała się przez to atrakcyjna, atrakcyjny mógł być raczej porządek, który miała zaprowadzić.
Dlaczego bohaterami „Budowania Polski Ludowej" stali się robotnicy właśnie z Wrocławia i Łodzi? Czy te miasta najlepiej symbolizowały dwie różne Polski – nową, zwaną Ludową, i II Rzecząpospolitą?
Tak, wybrałem te miasta celowo, zgodnie z metodologią historii porównawczej. Ale też z sympatii: we Wrocławiu mieszkała moja ówczesna znajoma (dziś żona), więc stwierdziłem, że będzie raźniej pojechać do Polski, mając do kogo się zwrócić o pomoc. Łódź mnie fascynowała, a w latach 80. jej słynne fabryki jeszcze pracowały. Przypuszczałem, że robotnicy w tych miastach doświadczyli budowy Polski Ludowej na różne sposoby, ale nie sądziłem, że ta różnica była aż tak wielka.
„Cannes. Religia kina” Tadeusza Sobolewskiego to książka o festiwalu, filmach, artystach, świecie.
„5 grudniów” to powieść wybitna. James Kestrel po prostu zna się na tym, o czym pisze; Hawaje z okresu II wojny,...
„BrainBox Pocket: Kosmos” pomoże poznać zagadki wszechświata i wyćwiczyć pamięć wzrokową.
Naukowcy zastanawiają się, jak rozwijać AI, by zminimalizować szkody moralne.
W obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich w Polsce zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest, aby platformy społecznościowe nie zakłócały procesów demokratycznych.
„The Electric State” to najsłabsze dzieło w karierze braci Russo i prawdopodobnie najdroższy film w historii Net...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas