Jan Maciejewski: I odwrócili się do Mnie plecami

Jak najwyżej, jak najszybciej, a przede wszystkim na chwałę twórców, nie Stwórcy – tak już się kiedyś budowało. Wcześniej, dużo wcześniej niż w średniowieczu. Spłonęła katedra. Odbudowano wieżę Babel.

Publikacja: 06.12.2024 14:30

Jan Maciejewski: I odwrócili się do Mnie plecami

Foto: REUTERS/Stephanie Lecocq

Najważniejszą rzeczą jest wiedzieć, jak się ustawić. W którą popatrzeć stronę. Który – niech to słowo wreszcie padnie – kierunek obrać. A im wyżej człowieka postawią, tym lepiej zdaje sobie z tego sprawę. Selekcjonerzy, premierzy, menedżerowie – wszyscy oni zawodowo zajmują się „podążaniem w wytyczonym kierunku”, od ósmej do szesnastej, a bywa, że i po godzinach „nie zamierzają zbaczać z obranej przez siebie drogi”. Niczego nie zmienia się tak trudno jak kierunku. Nic nie jest równie kosztowne.

Nie wiem, kto zrobił to zdjęcie, człowiek czy może jednak dron. Jeśli ten pierwszy, to trzeba przyznać, że dla jego wykonania musiał się wspiąć naprawdę wysoko, niemal pod sam dach odrestaurowanej (zbudowanej na nowo?) paryskiej Notre Dame. I – jak to wysoko postawieni – od razu uchwycił istotę sprawy. Miał wykonać „rodzinną fotografię” wszystkich zaangażowanych w odbudowę spalonej katedry, szczelnie wypełniających na tę potrzebę jej wnętrze. Ale z wysoka pewnych rzeczy nie da się ukryć – tych najważniejszych. Zwłaszcza kierunku. Wszystkie te roześmiane, pełne dumy ze swego dzieła twarze są odwrócone od krzyża. Bohaterowie zdjęcia, czy stanęli tak sami z siebie, czy tak po prostu wyszło – stoją plecami do ołtarza. „I odwrócili się do Mnie plecami zamiast twarzą, a choć uczyłem ich nieprzerwanie, nie słuchali tak, by przyjąć pouczenie”.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Zemsta cudu

Są gesty, które „tak jakoś wyszły”, nie ma co do nich przywiązywać niepotrzebnej wagi. Ale akurat ten od pierwszego wejrzenia wyglądał inaczej. Jak jeden z przypadków, które właśnie niezaplanowane, mimowolne, pozornie beztroskie, zdradzają ukryty sens. Jak za przypadkowo zauważonym, ukradkowym spojrzeniem może kryć się ciągnąca się latami miłosna historia albo porozumiewawczo uchylony kapelusz być w rzeczywistości znakiem uruchamiającym ukryte sprężyny spisku. Mimochodem wędrują tylko banał i tragedia. To co najmniej i najbardziej godne uwagi. Ta fotografia zdecydowanie należy do drugiej kategorii.

A potwierdzenie mojej intuicji przyszło z samej góry. Udostępnił od razu to zdjęcie jeden z najwyżej postawionych ludzi świata, jego dyżurnych kierunkowskazów, prezydent Francji. Z komentarzem „Wspólnie zrealizować niemożliwe. Oto Francja!”. Już mniejsza z tym sloganem rodem z przedświątecznego szkolenia dla pracowników Amazona.

Wszystkie te roześmiane, pełne dumy ze swego dzieła twarze są odwrócone od krzyża. Bohaterowie zdjęcia, czy stanęli tak sami z siebie, czy tak po prostu wyszło – stoją plecami do ołtarza. „I odwrócili się do Mnie plecami zamiast twarzą, a choć uczyłem ich nieprzerwanie, nie słuchali tak, by przyjąć pouczenie”.

Katedra, ta i wszystkie inne, powstała po to, żeby być księgą z kamienia. Tłumaczyć wszystkim zmysłom po kolei tajemnice wiary, opowiadać następujące po sobie fragmenty historii zbawienia, tak żeby przez wzrok, słuch, węch i dotyk prowadzić do najważniejszego miejsca; tego, w którym tajemnic już nie trzeba opowiadać, bo są tam obecne we własnej osobie. Odwrócić jej logikę, dla zaprezentowania własnej chwały budowniczych i konserwatorów stanąć do niej plecami, jest tym samym co czytanie książki od tyłu.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: O srebrnikach raz jeszcze

A jeżeli jest coś bardziej sprzecznego z istotą katedry, każdej świątyni – ale w przypadku katedr jest to szczególnie widoczne – co demonstracyjnie zaburza jej ukierunkowanie, to przypisywanie sobie jej autorstwa. Cała tajemniczość gotyckiej architektury rodząca nieskończone teorie spiskowe, od genealogii wolnomularskich lóż aż po sekretny udział kosmitów, brała się właśnie z tego, że nikt się pod nią nie podpisał. To Macron jako pierwszy zakrzyknął „temi ręcami!”. Nikt przed nim nie pisał na filarach czy posadzce Notre Dame: „tu byłam – Francja”. Zwichrowane teorie są dobrodziejstwem inwentarza, zawsze i wszędzie towarzyszącego Tajemnicy. Jeśli jest się gotowym na jej wezwanie, odpowiada na niepojęte propozycje, przekraczające wszelkie wyobrażenie misje, o nic nie pytając, a tylko krótko, po żołniersku zgłaszając obecność – „oto jestem, obecna. Oto ja, Służebnica pańska” – będą się działy rzeczy wielkie.

Natomiast po każdym podpisie pod nie swoim dziełem, każdym takim „oto Francja! Tacy jesteśmy, niemożliwe stało się faktem” – będą się działy rzeczy kruche. Jak najwyżej, jak najszybciej, a przede wszystkim na chwałę budujących – tak już się kiedyś budowało. Wcześniej, dużo wcześniej niż w średniowieczu. Spłonęła katedra. Odbudowano wieżę Babel.

Najważniejszą rzeczą jest wiedzieć, jak się ustawić. W którą popatrzeć stronę. Który – niech to słowo wreszcie padnie – kierunek obrać. A im wyżej człowieka postawią, tym lepiej zdaje sobie z tego sprawę. Selekcjonerzy, premierzy, menedżerowie – wszyscy oni zawodowo zajmują się „podążaniem w wytyczonym kierunku”, od ósmej do szesnastej, a bywa, że i po godzinach „nie zamierzają zbaczać z obranej przez siebie drogi”. Niczego nie zmienia się tak trudno jak kierunku. Nic nie jest równie kosztowne.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Plus Minus
„Czechowicz. 20 i 2”: Syn praczki i syfilityka
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Plus Minus
„ale”: Wschodnia aura
Plus Minus
„Inwazja uzdrawiaczy ciał”: W poszukiwaniu zdrowia
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Plus Minus
„Arcane”: Animowana apokalipsa
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej