Irena Lasota: Idą huragan i wybory

W różnych krajach rywale polityczni podchodzą do katastrof naturalnych w odmienny sposób. Zależy to od stopnia kataklizmu, od siły rywalizacji politycznych i od panującej wolności słowa.

Publikacja: 11.10.2024 17:00

Irena Lasota: Idą huragan i wybory

Foto: AFP

Rok 2024 zapisał się już jako rok strasznych powodzi, ulew i huraganów. Gdy piszę te słowa, w USA kilka południowych stanów zmaga się jeszcze ze skutkami huraganu Helena, w którym zginęło ok. 300 osób, a tysiące poważnie ucierpiały. Straty finansowe sięgają dziesiątków miliardów dolarów. Tymczasem naciąga groźniejszy jeszcze huragan Milton, przed którym ewakuują się miliony ludzi z Florydy i innych zagrożonych lokalizacji.

Woda w tym roku uderzyła nie tylko w USA i Europę Środkowo-Wschodnią. Wiosną w Rosji – zwłaszcza na Syberii – trwały olbrzymie powodzie. Wiadomo o ośmiu ofiarach i zerwanej tamie, ale nieoficjalnie mówi się o setkach tysięcy ewakuowanych. Nie wiadomo, co tam się naprawdę działo, ale można się domyślać, że ofiarom nikt nie pomagał. Wiadomo, że Ministerstwo Nadzwyczajnych Sytuacji, którym kiedyś dowodził Siergiej Szojgu, działa na granicy z Ukrainą, która oczywiście jest dla Rosji dużo większym zagrożeniem niż jakaś tam powódź zagrażająca jej obywatelom.

Czytaj więcej

Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?

W USA dominuje debata, czy huragany i powodzie są wynikiem wywołanych przez ludzkość zmian klimatycznych

Azja była latem narażona na straszliwe powodzie. Od Afganistanu do Bangladeszu i od Indii do Nepalu działy się straszne rzeczy, ale nie zwracamy na to specjalnej uwagi, bo oni i tak są przyzwyczajeni do wszelkiego rodzaju katastrof. Nie mówiąc o tym, że ich jest bardzo dużo, trudno do nich dotrzeć i w dodatku mają taniutkie domy z gliny i dykty, więc łatwo je będzie odbudować. Gdyby jednak ktoś chciał wiedzieć, to w tym roku w Bangladeszu ucierpiało od monsunów ok. 18 mln ludzi; w Indiach deszcz pociągnął za sobą ponad 2 tys. lawin błotnych, ponad 1,5 mln ludzi musiało uciekać – z czego 120 tys. mieszka nadal w obozach dla uchodźców. W Pakistanie w powodziach zginęły od lipca 243 osoby, a w Nepalu – 65. Z Afganistanu, tak jak i z Syberii, przychodzą tylko mętne sprawozdania o zniszczeniach.

W różnych krajach rywale polityczni podchodzą do katastrof naturalnych w odmienny sposób. Zależy to od stopnia kataklizmu, od siły rywalizacji politycznych i – oczywiście – od panującej wolności słowa.

W różnych krajach rywale polityczni podchodzą do katastrof naturalnych w odmienny sposób. Zależy to od stopnia kataklizmu, od siły rywalizacji politycznych i – oczywiście – od panującej wolności słowa. W takich Chinach na przykład nie ma rywali politycznych, to znaczy – nie ma ich w samych Chinach na wolności, więc w żaden sposób nie mogą krytykować władz. Na Kubie zresztą też. Władze mogą spać spokojnie.

W USA dominuje debata, czy huragany i powodzie są wynikiem wywołanych przez ludzkość zmian klimatycznych. Nikt tak naprawdę nie wie, nawet naukowcy nie doszli w tej sprawie do zgody, ale ludzie tak czy owak mają na ten temat zdanie, które często dzieli ich wzdłuż linii politycznych. Demokraci i liberałowie wierzą, że wszystkie katastrofy naturalne są wynikiem nadużywania przez nas bogactw tej właśnie natury. Ale ani im, ani republikanom nic nie przeszkadza zużywać nieskończonych zasobów energii, by latać na konferencje o obronie klimatu (przed nimi samymi). Najbliższa, na której będą uczestniczyć tysiące gości ze świata, odbędzie się w Baku, stolicy Azerbejdżanu, kraju rządzonego przez mocno obleśnego dyktatora Ilhama Alijewa. Skądinąd przyjaciela Ryszarda Czarneckiego.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Zbrodnia i zbrodnia

Nawet republikanie są zaniepokojeni tym, co na wiecach mówi Donald Trump

Tym razem jednak, na miesiąc przed wyborami, nawet niektórzy republikanie są zaniepokojeni tym, co na wiecach mówi Donald Trump. Tak jak bez wahania mówił, że emigranci w Ohio wyjadają koty i psy swoich sąsiadów (co okazało się kłamstwem), tak teraz utrzymuje on, że rząd Joe Bidena i wiceprezydenta – kandydatki Kamali Harris – pomaga powodzianom bardzo wybiórczo, omijając okręgi, gdzie republikanie mają większość. Dodaje przy tym, że nie ma pieniędzy na pomoc obywatelom USA, bo wszystkie pieniądze idą na utrzymywanie milionów nielegalnych imigrantów i do krajów „o nieznanych Amerykanom nazwach”.

Oskarżenia były tak mocne, że FEMA, rządowa agencja pomocy w przypadku katastrof, opublikowała dane, z których wynika, że 80 proc. pomocy udzielonej dotychczas trafiła do rejonów z większością republikańską. I jakby tego było mało, Marjorie Taylor Greene, republikańska posłanka i wielbicielka Trumpa, wydała oświadczenie, że rząd (demokraci) kontroluje klimat i „absurdem byłoby utrzymywać, że tak nie jest”.

Rok 2024 zapisał się już jako rok strasznych powodzi, ulew i huraganów. Gdy piszę te słowa, w USA kilka południowych stanów zmaga się jeszcze ze skutkami huraganu Helena, w którym zginęło ok. 300 osób, a tysiące poważnie ucierpiały. Straty finansowe sięgają dziesiątków miliardów dolarów. Tymczasem naciąga groźniejszy jeszcze huragan Milton, przed którym ewakuują się miliony ludzi z Florydy i innych zagrożonych lokalizacji.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Vincent V. Severski: Notatki na marginesie Eco
Plus Minus
Dlaczego reprezentacja Portugalii jest zakładnikiem Cristiano Ronaldo
Plus Minus
„Oszustwo”: Tak, żeby wszystkim się podobało
Plus Minus
Jan Bończa-Szabłowski: Fotel dla pani Eli
Plus Minus
„Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom”: Sztuka pomagania
Plus Minus
Jan Maciejewski: Strategiczne przepływy