Irena Lasota: Drugiego Babla nie będzie

Któryś z krytyków podsumował jego twórczość następująco: „miał francuską wrażliwość, żydowskie spojrzenie, ale jego los był typowo rosyjski”.

Publikacja: 28.06.2024 17:00

Irena Lasota: Drugiego Babla nie będzie

Foto: Wikimedia Commons/Domena Publiczna

Izaak Babel żył tylko 46 lat, rozstrzelany w 1940 roku za trockizm i tutti frutti. Dostąpił przynajmniej zaszczytu, że Stalin osobiście podpisał jego wyrok śmierci. Od aresztowania aż do przemówienia Chruszczowa w 1956 roku w ogóle nie istniał, ale jak już z powrotem zaistniał, to jest wznawiany i omawiany do dziś. Któryś z krytyków podsumował jego twórczość następująco: „miał francuską wrażliwość, żydowskie spojrzenie, ale jego los był typowo rosyjski”.

Babel jest znany jako autor dwóch zbiorów opowiadań: „Opowiadań odeskich” i „Armii Konnej”. Byłam jeszcze w liceum, gdy starszy kolega zaciągnął mnie do STS-u – Studenckiego Teatru Satyryków. Było to – dosłownie – niezapomniane przedstawienie. Chyba nikt, kto wtedy słyszał występ Wojciecha Siemiona na podstawie Babla, w niezwykłym przekładzie Jerzego Pomianowskiego, nie mógł tego zapomnieć. W „Opowiadaniach odeskich” Siemion był ironicznym obserwatorem żydowskiego podziemia i jego bohatera Beni Krzyka, słychać było żydowską melodię narracji, widać było żydowską nędzę i złoto nuworyszów.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Czerwona pajęczyna

Zbiór opowiadań czy obrazków „Armia Konna” jest wynikiem uczestnictwa Babla w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Był on tam jako pisarz pułkowy, kronikarz i prawdopodobnie nigdy nie trzymał w ręku rewolweru. Prowadził za to bardzo dokładny dziennik, na podstawie którego napisał swoje opowiadania. Przypisany był do Armii Konnej Siemiona (nomen omen) Budionnego. Budionny, marszałek, bohater Związku Sowieckiego, był jednym z najgorszych dowódców, ale też jednym z najwierniejszych żołnierzy Stalina. Nie tylko ominęły go czystki, ale był jednym z sędziów w procesie innego marszałka – Tuchaczewskiego, któremu zarzucał między innymi, że nie doceniał przewagi koni nad czołgami.

Któryś z krytyków podsumował jego twórczość następująco: „miał francuską wrażliwość, żydowskie spojrzenie, ale jego los był typowo rosyjski”.

Po opublikowaniu „Armii Konnej” Budionny nazwał Babla degeneratem, a jego opowiadania paszkwilem, i gdyby nie to, że rok był dopiero 1924 i literatów jeszcze nie rozstrzeliwano (przynajmniej masowo), i w dodatku Babla bronił sam Maksym Gorki – to nie wiadomo, co by się z Bablem stało.

To, że to przedstawienie z STS-u sprzed ponad 60 lat było niezapomniane, uświadomiłam sobie dzisiaj, widząc filmik z życia rosyjskiej armii na ukraińskiej ziemi. Filmik jest prościutki, robiony z góry, pewnie z drona. Biegnie trzech rosyjskich żołnierzy w odstępie około 20 metrów jeden od drugiego. Środkowego powala wybuch, pada, ale widać, że żyje. Biegnący za nim zwalnia tylko na tyle, by podnieść karabin i strzelić mu w głowę.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Nowa Kaledonia wchodzi do politycznej gry

A oto, co pisze Babel w „Śmierci Dołguszowa” w przekładzie Jerzego Pomianowskiego: „Człowiekiem siedzącym przy drodze był Dołguszow, telefonista. Rozkraczywszy nogi, patrzył prosto na nas. – Ja niby tego – powiedział Dołguszow, kiedyśmy się zbliżyli – ze mną koniec. Jasne? – Jasne – odpowiedział Griszczuk, wstrzymując konie. – Trzeba będzie na mnie nabój stracić – powiedział Dołguszow. Siedział oparty o drzewo. Jego buty sterczały rozrzucone na boki. Nie spuszczając ze mnie wzroku, ostrożnie podniósł koszulę. Brzuch miał wyrwany, kiszki spełzły na kolana i widać było bicie serca. – Naskoczy tu szlachta, to się będzie hydować. Tu jest dokument, napisz matce, jak i co.

– Nie – odpowiedziałem i dałem koniowi ostrogę. Dołguszow rozłożył na ziemi sine dłonie i przyjrzał się im z niedowierzaniem. – Uciekasz? – wybełkotał, osuwając się na ziemię. – Uciekasz, gadzie.

Poty na mnie uderzyły. Karabiny maszynowe terkotały coraz szybciej, z histerycznym uporem. W nimbie zachodu kłusował w naszą stronę Afońka Bida.

– Po trochu wiejemy – zawołał wesoło. – Co tu za jarmark u was? Rozmawiali ze sobą krótko – nie słyszałem słów. Dołguszow podał wachmistrzowi swoją legitymację. Afońka schował ją za cholewę i wystrzelił Dołguszowowi w usta. – Afonia – powiedziałem z żałosnym uśmiechem i podjechałem do Kozaka – a ja nie mogłem. – Odejdź – odpowiedział mi, blednąc – zamorduję! Litujecie się wy nad nami, okularnik! – jak kot nad myszą”.

Izaak Babel żył tylko 46 lat, rozstrzelany w 1940 roku za trockizm i tutti frutti. Dostąpił przynajmniej zaszczytu, że Stalin osobiście podpisał jego wyrok śmierci. Od aresztowania aż do przemówienia Chruszczowa w 1956 roku w ogóle nie istniał, ale jak już z powrotem zaistniał, to jest wznawiany i omawiany do dziś. Któryś z krytyków podsumował jego twórczość następująco: „miał francuską wrażliwość, żydowskie spojrzenie, ale jego los był typowo rosyjski”.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Niemądre pytanie
Plus Minus
Argumentacja zamiast krzyku
Plus Minus
Koalicja sparaliżowanych
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Mucha a sprawa Polska
Plus Minus
„Histeria sztuki. Niemy krzyk obrazów”: Ucieczka przed oprawcą