Tylko 99 zł za rok czytania.
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Aktualizacja: 20.04.2025 14:38 Publikacja: 07.06.2024 10:00
Obraz okrucieństwa wojny – jak w „Czerwonych makach” Krzysztofa Łukaszewicza – nie wyklucza rozumienia jej sensu. Nie wyklucza też szukania mitu
Foto: OLAF TRYZNA
Film „Czerwone maki” Krzysztofa Łukaszewicza to chyba ostatni z historycznych obrazów filmowych odziedziczonych po poprzedniej, prawicowej ekipie rządowej. Minister kultury Piotr Gliński zamówił go u reżysera specjalizującego się w tematyce batalistycznej z myślą o 80. rocznicy szturmu i zdobycia klasztoru Monte Cassino. Premiera odbyła się już w nowych realiach politycznych – w kwietniu tego roku.
Obraz nie stał się kasowym sukcesem. Przez pierwsze dwa kwietniowe weekendy poszło na niego do kin niespełna 100 tys. widzów. W następnych tygodniach ta granica 100 tys. została przekroczona. Dodajmy, że bywają polskie filmy, które przyciągają ledwie kilkanaście tysięcy widzów (ostatnio na przykład „Głupcy” Tomasza Wasilewskiego, zimna jak lód próba podjęcia dyskusji o tematyce kazirodztwa). Niemniej wobec 36 mln zł wydanych na wojenny obraz (to jeden z najdroższych filmów w III RP), można było ogłaszać klęskę. Nie trzeba dodawać, że media mainstreamowe, liberalne i lewicowe nie ukrywały satysfakcji. Po raz kolejny wróciła śpiewka o porażce prawicowej polityki historycznej.
Sława Davida Hockneya działa z magnetyczną siłą. Od pierwszego więc dnia jego wystawa w Paryżu ściąga tłumy, a j...
Rzadko zdarza się spektakl, który przeżywa się w takich emocjach jak „Dziady” Mai Kleczewskiej z teatru w Iwano-...
Wokół modelu opieki nad dziećmi w Szwecji i Norwegii narosło wiele mitów. Wyjaśnia je w swoich reportażach Macie...
„PGA Tour 2K25” przypomina, że golf to nie tylko rodzaj kołnierza czy samochód.
Polityka klimatyczna i rynek energii w Polsce: podstawy prawne, energetyka społeczna. praktyczny proces powołania i rejestracji spółdzielni energetycznych oraz podpisania umowy z OSD
Kluczem do rozwoju emocjonalnego dziecka jest doświadczenie, a nie informacja – wyjaśnia Jonathan Haidt.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas